Przed
ostatnią lekcją w wolnej chwili napisałam do ojca aby po mnie nie
przyjeżdżał i poinformowałam go że wrócę do domu później. Po
lekcjach pogadałam jeszcze chwile z dziewczynami. Kiedy tylko
wyszłyśmy ze szkoły pożegnałam się z nimi i ruszyłam w stronę
parkingu gdzie miał na mnie czekać Matteo. Znalazłam go
opierającego się o czarne audi, rozmawiał z Nico. Szczerze to
jakoś nie miałam ochoty im przerywać ich dyskusji i wolałabym
wrócić do domu i tam spędzić miło czas w moim ciepłym łóżku.
Powiedzmy sobie szczerze, po prostu chciałam stamtąd uciec. Jednak
w tym samym momencie zauważył mnie ten irytujący dupek z którym
byłam umówiona.
-
Sanders, nareszcie się zjawiłaś – podeszłam bliżej do moich
kolegów z klasy.
- Dobra to ja spadam – Nico pożegnał się z chłopakiem. - Do jutra. Cześć Martina, widzimy się w poniedziałek. - chłopak pomachał mi z przyjaznym uśmiechem na twarzy i odszedł w stronę swojego samochodu. Stwierdzam że całkiem miły z niego gościu, pomimo iż mnie ostro sfaulował na pierwszych zajęciach sportowych.
- Co tak się na niego gapisz Sanders? Zakochałaś się? - odwróciłam się do Matteo i zauważyłam jak porusza sugestywnie brwiami. Idiota.
- Raczej to nie mój typ faceta Moreno. Będziemy teraz gadać o cechach które powinien mieć według mnie idealny facet czy powiesz mi gdzie mnie zabierasz i co chcesz mi pokazać? Możemy też to załatwić szybko i po prostu odpowiedz mi na moje zadane pytanie.- na twarzy chłopaka pojawił się głupkowaty uśmiech.
- Ja wiem że idealnym facetem dla ciebie jestem ja, tylko czekam na ten dzień w którym przyznasz to sobie i całemu światu.- spojrzałam na niego jakbym zobaczyła kosmitę. - Teraz jednak zabieram cie gdzieś abym ci odpowiedział na twe wszystkie pytania. Wsiadaj do samochodu i nie martw się, odwiozę cię później do domu.
Po chwili znalazłam się w samochodzie chłopaka na miejscu pasażera. Matteo odpalił samochód i wyjechaliśmy z parkingu w nieznanym mi kierunku. Jestem ciekawa gdzie on mnie zabiera. Przez całą drogę oboje byliśmy cicho a podróż umilała nam muzyka która leciał z radia. Po około dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przy jakimś budynku.
- Poczekaj na mnie w samochodzie, wracam za pięć minut.- mój towarzysz tak po prostu wysiadł ze swojego samochodu zostawiając mnie samą w lekkim szoku. Nie minęło nawet pięć minut a zauważyłam przez szybę chłopaka który wyszedł z budynku z jakąś dziewczynką. Oboje wsiedli do samochodu, dziewczyna była zdziwiona moja obecnością zresztą tak samo jak ja. Patrzyłyśmy na siebie nie pewnie co zauważył Matteo.
- Co się z wami dzieje? Obie naraz straciłyście mowę? Powalone jesteście. - chłopak nas zignorował i odpalił swój samochód ruszając w dalszą drogę.
- Jestem Sara, siostra tego idioty. - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie na co ja także się uśmiechnęła.
- Tylko nie idiota. Bądź grzeczna to może cię gdzieś dzisiaj zabiorę. - chłopak spojrzał na swoją siostrę przez lusterko.
- Hej. Ja jestem Martina i zostałam porwana przez twego brata. - dziewczynka wybuchła śmiechem na moje słowa.
- Ty też uważaj Sanders na swoje słowa. - siostra idioty natychmiastowo przestała się śmiać i spoważniała. Patrzyłam na nią z zainteresowaniem. Tak patrząc na tą osóbkę to stwierdzam że nie jest za bardzo podobna do Matteo. Jedynie kolor oczu mają taki sam. Dziewczyna była niską blondynką, wydaje mi się że może mieć z dziesięć lat.
- Sanders? Martina Sanders? - dziewczyna patrzyła na mnie jak by zobaczyła ducha.
- Tak, tak się nazywam z tego co wiem.
- Martina Sanders, najlepsza zawodniczka zeszłorocznego międzyszkolnego turnieju damskiej piłki nożnej. - pokiwałam twierdząco głową. - Czemu mi nie powiedziałeś? Jesteś okropny. - dziewczyna uderzyła swojego brata w ramię.
- Ej! Młoda ja tu prowadzę. Powinnaś się chyba cieszyć z tego spotkania a nie próbować nas zabić. - spojrzałam na chłopaka a ten tylko uśmiechnął się do mnie. - Zaraz będziemy na miejscu.
Tak jak chłopak powiedział tak też się stało. Przez rozmowę z siostrą chłopaka nie zauważyłam że minęła duża część drogi i dalej nie wiedziałam gdzie ten dupek mnie zabiera. W pewnym momencie chłopak zaparkował przy jakimś boisku i wysiadł z samochodu. Razem z Sarą także wysiadłyśmy z pojazdu. Moreno wyjął z bagażnika piłkę i rzucił ja w stronę siostry która z szerokim uśmiechem pobiegła na boisko zostawiając nas samych.
- Wyjaśnisz mi o co w tym wszystkim chodzi? - stanęłam przed chłopakiem i nie pozwoliłam mu iść za dziewczynką.
- Dobra, niech ci będzie. - powiedział zrezygnowanym tonem. - Tak naprawdę znam ciebie dzięki mojej siostrze. Natomiast Sara zna ciebie dzięki mojej byłej dziewczynie. - patrzyłam na niego jak na idiotę dalej nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi. - Amelia tak miała na imię moja dziewczyna, grała w naszej szkolnej drużynie i to dzięki niej Sara zaczęła się interesować piłką nożną przez co musiałem zabierać ją na każde mecze zeszłorocznego turnieju nawet na te w których nie brała nasza drużyna udziału. Wtedy na którymś z meczy w którym grałaś Sara zobaczyła co potrafisz ze swoją drużyną i zaczęła także wam kibicować. Stałaś się jej idolką co jest głupotą bo ja gram lepiej od ciebie.- na jego ostatnie słowa dostał ode mnie w ramie. - No dobra, jesteś tak samo dobra lub prawie dobra jak ja. Stwierdziłem że skoro moja siostra tak się tobą zachwyca to poobserwuje cię i twoje poczynania aby zrozumieć co w tobie ona widzi. O to cała historia. A teraz chodźmy bo Młoda zaraz się tam zanudzi. - chłopak mnie ominął i ruszył w kierunku blondynki, ja ruszyłam po cichu za nim. Przyznam się bez bicia że byłam w lekkim szoku. Ciekawie zaczęło się robić, jestem ciekawa co przyniesie reszta tego spotkania.
- Ile można na was czekać!? - dziewczyna siedziała na murawie trzymając w dłoniach piłkę. - Gramy? - spojrzała na nas z tym znanym mi dobrze błyskiem w oku. W mojej głowie zaczął pojawiać się chaos i panika. Chciałam wrócić do domu. Spojrzałam z przerażeniem na chłopaka który po raz drugi doprowadza mnie do takiego stanu.
- Sanders?
- Przepraszam ale ja nie mogę. - odwróciłam się od moich towarzyszy i po prostu szybkim krokiem ruszyłam w stronę parkingu. Jednak coś mnie powstrzymało a raczej ktoś.
- Sanders? Uspokój się! - spojrzałam ze wściekłością na chłopaka.
- Mam się uspokoić? Gdyby nie ty to by do niczego nie doszło. Drugi raz mnie doprowadzasz do tego stanu. - pomimo wściekłości mój ton głosu był spokojny. - Nie rozumiecie że piłka to przeszłość która boli. Nie chcę...Nie potrafię do tego wrócić. - poczułam jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Martina? - odwróciłam się do dziewczyny. - Co się dzieje?
Z bezsilności opadałam na ziemie przysuwając się do ogrodzenia. Oparłam się o nie i po prostu się rozbeczałam. Ktoś usiadł obok mnie.
-Pogadamy? - dziewczyna przytuliła mnie. Spojrzałam na nią a on po prostu uśmiechnęła się do mnie.
- Czemu nikt nie umie zrozumieć ? Rodzice, wuefistka, Zoey, terapeutka a także Matteo. Miałam zacząć od nowa a czuje się jakbym stała w miejscu. - spojrzałam w kierunku Matteo który teraz był po drugie stronie boiska i strzelał do bramki. - Przepraszam. - spojrzałam na dziewczynę.
- Za co?
- Za wszystko, za moje zachowanie. Przepraszam cie za to że obarczam cie moimi problemami. Po prostu przepraszam.
- Nie masz za co. Nie musisz wracać do piłki, treningów czy turniejów jeśli nie chcesz. Nikt cie do tego nie zmusza.
- Wiesz na czym polega problem. Cholernie chce wrócić do tego co kochałam i nadal kocham ale się boje. Boje się tego że historia może się powtórzyć.
- Byłaś najlepszą i jedyną zawodniczką którą z tych wszystkich dziewczyny wtedy grających naprawdę podziwiam. Dawałaś czadu na boisku lepiej niż była dziewczyna mojego brata i niż on sam. Podczas jednego z meczy stwierdził że pod pewnymi względami jesteś od niego lepsza. - blondynka podniosła się z ziemi. - Wiesz czego tylko nie rozumiem? Podczas zawodów nigdy się nie poddawałaś, zawsze się podnosiłaś. Dlaczego teraz się poddałaś? - podniosłam się z ziemi tak samo jak dziewczyna. - Zastanów się czy naprawdę warto rezygnować z tego co się kocha? Może warto powalczyć jeszcze? Może warto pokazać wszystkim co potrafi Martina Sanders? - moja nowa koleżanka ruszyła w stronę swojego brata. Skierowałam się w tym samym kierunku. Chłopak widząc ze idę w nich stronę rzucił w moja stronę piłkę i nic nie myśląc przyjęłam ja tak aby zacząć żonglerkę. Po kilku żonglerkach podałam piłkę Sarze a ta strzeliła prosto w bramkę. Spojrzałam na chłopaka który się szczerze do mnie uśmiechał a ja poczułam jak zaczynam się rumienić. Odwróciłam się w stronę dziewczyny która to tym razem próbowała żonglerki, słabo jej to wychodziło. Kątem oka zauważyłam że Matteo od nas odszedł rozmawiając z kimś przez telefon. Po chwili jednak wrócił.
- Młoda, ciocia dzwoniła że mamy wracać. Ja odwiozę naszą Piłkareczke do domu a ty wracaj. - dziewczyna ze smutna minka podeszła do mnie.
- Przemyśl to co ci powiedziałam. Trzymaj się. - przytuliła mnie i z piłką pod pachą ruszyła prawdopodobnie w kierunku domu.
- Chodź odwiozę cię. - razem z Matteo ruszyliśmy w stronę jego samochodu. - Mam nadzieje że moja siostrzyczka cię nie zamęczyła.
- Nie, ogólnie to fajna z niej dziewczyna i fajnie ma gadane jak na swój wiek. A tak w ogóle to ile ona ma lat? - chłopak bezczelnie zaczął się ze mnie śmiać.
- Jedenaście – kurde, byłam blisko. W ciszy pokonaliśmy drogę do mojego domu, wcześniej podałam jeszcze chłopakowi adres aby wiedział gdzie manie odwieźć. Kiedy tylko podjechaliśmy pod mój dom, chciałam wysiąść z samochodu jednak postanowiłam coś jeszcze zrobić.
- Dziękuje za dzisiejszy dzień. - uśmiechałam się do chłopaka i wysiadłam z samochodu. Zmęczona całym dzisiejszym dniem ruszyłam do swojego pokoju po drodze zahaczając o kuchnie aby wziąć coś do jedzenia. Resztę dnia spędziłam w łóżku i odpoczywałam.
- Dobra to ja spadam – Nico pożegnał się z chłopakiem. - Do jutra. Cześć Martina, widzimy się w poniedziałek. - chłopak pomachał mi z przyjaznym uśmiechem na twarzy i odszedł w stronę swojego samochodu. Stwierdzam że całkiem miły z niego gościu, pomimo iż mnie ostro sfaulował na pierwszych zajęciach sportowych.
- Co tak się na niego gapisz Sanders? Zakochałaś się? - odwróciłam się do Matteo i zauważyłam jak porusza sugestywnie brwiami. Idiota.
- Raczej to nie mój typ faceta Moreno. Będziemy teraz gadać o cechach które powinien mieć według mnie idealny facet czy powiesz mi gdzie mnie zabierasz i co chcesz mi pokazać? Możemy też to załatwić szybko i po prostu odpowiedz mi na moje zadane pytanie.- na twarzy chłopaka pojawił się głupkowaty uśmiech.
- Ja wiem że idealnym facetem dla ciebie jestem ja, tylko czekam na ten dzień w którym przyznasz to sobie i całemu światu.- spojrzałam na niego jakbym zobaczyła kosmitę. - Teraz jednak zabieram cie gdzieś abym ci odpowiedział na twe wszystkie pytania. Wsiadaj do samochodu i nie martw się, odwiozę cię później do domu.
Po chwili znalazłam się w samochodzie chłopaka na miejscu pasażera. Matteo odpalił samochód i wyjechaliśmy z parkingu w nieznanym mi kierunku. Jestem ciekawa gdzie on mnie zabiera. Przez całą drogę oboje byliśmy cicho a podróż umilała nam muzyka która leciał z radia. Po około dwudziestu minutach zatrzymaliśmy się przy jakimś budynku.
- Poczekaj na mnie w samochodzie, wracam za pięć minut.- mój towarzysz tak po prostu wysiadł ze swojego samochodu zostawiając mnie samą w lekkim szoku. Nie minęło nawet pięć minut a zauważyłam przez szybę chłopaka który wyszedł z budynku z jakąś dziewczynką. Oboje wsiedli do samochodu, dziewczyna była zdziwiona moja obecnością zresztą tak samo jak ja. Patrzyłyśmy na siebie nie pewnie co zauważył Matteo.
- Co się z wami dzieje? Obie naraz straciłyście mowę? Powalone jesteście. - chłopak nas zignorował i odpalił swój samochód ruszając w dalszą drogę.
- Jestem Sara, siostra tego idioty. - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie na co ja także się uśmiechnęła.
- Tylko nie idiota. Bądź grzeczna to może cię gdzieś dzisiaj zabiorę. - chłopak spojrzał na swoją siostrę przez lusterko.
- Hej. Ja jestem Martina i zostałam porwana przez twego brata. - dziewczynka wybuchła śmiechem na moje słowa.
- Ty też uważaj Sanders na swoje słowa. - siostra idioty natychmiastowo przestała się śmiać i spoważniała. Patrzyłam na nią z zainteresowaniem. Tak patrząc na tą osóbkę to stwierdzam że nie jest za bardzo podobna do Matteo. Jedynie kolor oczu mają taki sam. Dziewczyna była niską blondynką, wydaje mi się że może mieć z dziesięć lat.
- Sanders? Martina Sanders? - dziewczyna patrzyła na mnie jak by zobaczyła ducha.
- Tak, tak się nazywam z tego co wiem.
- Martina Sanders, najlepsza zawodniczka zeszłorocznego międzyszkolnego turnieju damskiej piłki nożnej. - pokiwałam twierdząco głową. - Czemu mi nie powiedziałeś? Jesteś okropny. - dziewczyna uderzyła swojego brata w ramię.
- Ej! Młoda ja tu prowadzę. Powinnaś się chyba cieszyć z tego spotkania a nie próbować nas zabić. - spojrzałam na chłopaka a ten tylko uśmiechnął się do mnie. - Zaraz będziemy na miejscu.
Tak jak chłopak powiedział tak też się stało. Przez rozmowę z siostrą chłopaka nie zauważyłam że minęła duża część drogi i dalej nie wiedziałam gdzie ten dupek mnie zabiera. W pewnym momencie chłopak zaparkował przy jakimś boisku i wysiadł z samochodu. Razem z Sarą także wysiadłyśmy z pojazdu. Moreno wyjął z bagażnika piłkę i rzucił ja w stronę siostry która z szerokim uśmiechem pobiegła na boisko zostawiając nas samych.
- Wyjaśnisz mi o co w tym wszystkim chodzi? - stanęłam przed chłopakiem i nie pozwoliłam mu iść za dziewczynką.
- Dobra, niech ci będzie. - powiedział zrezygnowanym tonem. - Tak naprawdę znam ciebie dzięki mojej siostrze. Natomiast Sara zna ciebie dzięki mojej byłej dziewczynie. - patrzyłam na niego jak na idiotę dalej nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi. - Amelia tak miała na imię moja dziewczyna, grała w naszej szkolnej drużynie i to dzięki niej Sara zaczęła się interesować piłką nożną przez co musiałem zabierać ją na każde mecze zeszłorocznego turnieju nawet na te w których nie brała nasza drużyna udziału. Wtedy na którymś z meczy w którym grałaś Sara zobaczyła co potrafisz ze swoją drużyną i zaczęła także wam kibicować. Stałaś się jej idolką co jest głupotą bo ja gram lepiej od ciebie.- na jego ostatnie słowa dostał ode mnie w ramie. - No dobra, jesteś tak samo dobra lub prawie dobra jak ja. Stwierdziłem że skoro moja siostra tak się tobą zachwyca to poobserwuje cię i twoje poczynania aby zrozumieć co w tobie ona widzi. O to cała historia. A teraz chodźmy bo Młoda zaraz się tam zanudzi. - chłopak mnie ominął i ruszył w kierunku blondynki, ja ruszyłam po cichu za nim. Przyznam się bez bicia że byłam w lekkim szoku. Ciekawie zaczęło się robić, jestem ciekawa co przyniesie reszta tego spotkania.
- Ile można na was czekać!? - dziewczyna siedziała na murawie trzymając w dłoniach piłkę. - Gramy? - spojrzała na nas z tym znanym mi dobrze błyskiem w oku. W mojej głowie zaczął pojawiać się chaos i panika. Chciałam wrócić do domu. Spojrzałam z przerażeniem na chłopaka który po raz drugi doprowadza mnie do takiego stanu.
- Sanders?
- Przepraszam ale ja nie mogę. - odwróciłam się od moich towarzyszy i po prostu szybkim krokiem ruszyłam w stronę parkingu. Jednak coś mnie powstrzymało a raczej ktoś.
- Sanders? Uspokój się! - spojrzałam ze wściekłością na chłopaka.
- Mam się uspokoić? Gdyby nie ty to by do niczego nie doszło. Drugi raz mnie doprowadzasz do tego stanu. - pomimo wściekłości mój ton głosu był spokojny. - Nie rozumiecie że piłka to przeszłość która boli. Nie chcę...Nie potrafię do tego wrócić. - poczułam jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Martina? - odwróciłam się do dziewczyny. - Co się dzieje?
Z bezsilności opadałam na ziemie przysuwając się do ogrodzenia. Oparłam się o nie i po prostu się rozbeczałam. Ktoś usiadł obok mnie.
-Pogadamy? - dziewczyna przytuliła mnie. Spojrzałam na nią a on po prostu uśmiechnęła się do mnie.
- Czemu nikt nie umie zrozumieć ? Rodzice, wuefistka, Zoey, terapeutka a także Matteo. Miałam zacząć od nowa a czuje się jakbym stała w miejscu. - spojrzałam w kierunku Matteo który teraz był po drugie stronie boiska i strzelał do bramki. - Przepraszam. - spojrzałam na dziewczynę.
- Za co?
- Za wszystko, za moje zachowanie. Przepraszam cie za to że obarczam cie moimi problemami. Po prostu przepraszam.
- Nie masz za co. Nie musisz wracać do piłki, treningów czy turniejów jeśli nie chcesz. Nikt cie do tego nie zmusza.
- Wiesz na czym polega problem. Cholernie chce wrócić do tego co kochałam i nadal kocham ale się boje. Boje się tego że historia może się powtórzyć.
- Byłaś najlepszą i jedyną zawodniczką którą z tych wszystkich dziewczyny wtedy grających naprawdę podziwiam. Dawałaś czadu na boisku lepiej niż była dziewczyna mojego brata i niż on sam. Podczas jednego z meczy stwierdził że pod pewnymi względami jesteś od niego lepsza. - blondynka podniosła się z ziemi. - Wiesz czego tylko nie rozumiem? Podczas zawodów nigdy się nie poddawałaś, zawsze się podnosiłaś. Dlaczego teraz się poddałaś? - podniosłam się z ziemi tak samo jak dziewczyna. - Zastanów się czy naprawdę warto rezygnować z tego co się kocha? Może warto powalczyć jeszcze? Może warto pokazać wszystkim co potrafi Martina Sanders? - moja nowa koleżanka ruszyła w stronę swojego brata. Skierowałam się w tym samym kierunku. Chłopak widząc ze idę w nich stronę rzucił w moja stronę piłkę i nic nie myśląc przyjęłam ja tak aby zacząć żonglerkę. Po kilku żonglerkach podałam piłkę Sarze a ta strzeliła prosto w bramkę. Spojrzałam na chłopaka który się szczerze do mnie uśmiechał a ja poczułam jak zaczynam się rumienić. Odwróciłam się w stronę dziewczyny która to tym razem próbowała żonglerki, słabo jej to wychodziło. Kątem oka zauważyłam że Matteo od nas odszedł rozmawiając z kimś przez telefon. Po chwili jednak wrócił.
- Młoda, ciocia dzwoniła że mamy wracać. Ja odwiozę naszą Piłkareczke do domu a ty wracaj. - dziewczyna ze smutna minka podeszła do mnie.
- Przemyśl to co ci powiedziałam. Trzymaj się. - przytuliła mnie i z piłką pod pachą ruszyła prawdopodobnie w kierunku domu.
- Chodź odwiozę cię. - razem z Matteo ruszyliśmy w stronę jego samochodu. - Mam nadzieje że moja siostrzyczka cię nie zamęczyła.
- Nie, ogólnie to fajna z niej dziewczyna i fajnie ma gadane jak na swój wiek. A tak w ogóle to ile ona ma lat? - chłopak bezczelnie zaczął się ze mnie śmiać.
- Jedenaście – kurde, byłam blisko. W ciszy pokonaliśmy drogę do mojego domu, wcześniej podałam jeszcze chłopakowi adres aby wiedział gdzie manie odwieźć. Kiedy tylko podjechaliśmy pod mój dom, chciałam wysiąść z samochodu jednak postanowiłam coś jeszcze zrobić.
- Dziękuje za dzisiejszy dzień. - uśmiechałam się do chłopaka i wysiadłam z samochodu. Zmęczona całym dzisiejszym dniem ruszyłam do swojego pokoju po drodze zahaczając o kuchnie aby wziąć coś do jedzenia. Resztę dnia spędziłam w łóżku i odpoczywałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz