środa, 19 stycznia 2022

#6 Mateusz

 Nie kłamałem mówiąc Lenie że od czasu do czasu wracam do chwil kiedy byliśmy dzieciakami.
Smarkaczami które niczym się nie martwiły i  spędzały letnie dni na polach dziadków gdzie prosto z drzew zjadały soczyste owoce. Lubiłem wracać wspomnieniami do tych dni kiedy jeszcze wysoko było dobrze. Do dni kiedy niczego jeszcze nie schrzaniłem. Większość chłopaków kiedy dorasta zaczyna patrzeć inaczej na płeć przeciwną. W moim przypadku sam dokładniej nie wiem kiedy to się zaczęło dziać, może był to początek gimnazjum albo nawet wcześniej. Pewnie zastanawiacie się o co mi chodzi?
Jak każdemu nastolatkowi, zaczęła mi się podobać pewna dziewczyna, pewna Truskaweczka. Zacząłem inaczej patrzeć na Lenę, zaczęła mi się podobać. Zaczęło mi na niej zależeć bardziej niż na przyjaciółce. 
Największym błędem było milczenie. Nikomu o tym nie mówiłem a zwłaszcza jej...bałem się że moje uczucia zniszczą naszą przyjaźń. Z biegiem lat moje uczucia wzrastały a ja nadal milczałem. W pewnym momencie Kacper , mój najlepszy przyjaciel zauważył że jest coś ze mną nie tak. Chciał się dowiedzieć co mi jest i nie dawał mi spokoju. 
Druga klasa liceum i informacja o tym ze Dominika i Lena trafiły do naszej szkoły sprawiły że się załamałem i powiedziałem o wszystkim Kacprowi. Rozumiał mnie ale nie pochwalał mojego zachowania. Twierdził że powiniennem powiedzieć o wszystkim Lenie. W połowie drugiego roku liceum do mojej klasy doszła Kaśka która była mną zainteresowana. Teraz możecie mnie znienawidzić za moje zachowanie ale stwierdziłem że dobrym planem będzie związek z Kasią, aby tylko zapomnieć o uczuciach którymi darzyłem Lenę. Z Kaśką byłem trochę ponad dwa lata i muszę przyznać że zależało mi na niej ale nie aż tak jak na...sami wiecie kim. Kiedy Lena wyjechała na studia po skończeniu szkoły czułem złość na samego siebie że pozwoliłem jej uciec. W moim związku zaczęło się wszystko psuć i to Kaśka stwierdziła że z nami koniec. Twierdziła że nie może ze mną być skoro po tak długim czasie nadal kocham kogoś innego. Nie miała mi tego za złe, rozumiała. Byłem wolny ale co mi z tego skoro nie było przy mnie Leny.
Teraz ona siedziała obok mnie na miejscu pasażera, całkowicie sparaliżowana, bojąc się odezwać.
Niby jest tak blisko mnie ale czuję jakby miała znowu uciec. To nie jest ta sama wesoła, zabawna dziewczyna która znałem całe życie. Ukrywa coś a ja zawszelą cenę dowiem się co się z nią dzieje. 
Już nawet wiem jak...
- yyyy...Mateusz przejechałeś moją bramę. - odezwała się Lena po prawie godzinnej ciszy. Kacpra i Dominikę odstawiłem pierwszych do domów i została mi tylko Lena.
- Przepraszam, zamyśliłem się - uśmiechnąłem się do niej przepraszająco - Już zawracam
- Nic się nie stało - podjechaliśmy pod jej bramę. Chciała już wysiadać ale powstrzymałem ją.
- Chciałabyś się poczuć jakbyś znowu była dzieckiem? - spojrzała się na mnie jak na wariata.
- Nie cofniesz czasu Mati - posmutniała
- Mógłbym spróbować. Po jutrze zabieram się w miejsce gdzie cofniesz się w czasie. Co ty na to? - uśmiechnąłem się do niej.
- Próbuj a może ci się uda - odwzajemniła uśmiech i wysiadła z samochodu zabierając torbę z bagażnika.
Za nim udałem się do swojego domu napisałem do pewnej osoby która musi mi pomóc.

Do Dominika:
Hej. Potrzebuję abyś jutro wyciągnęła Lenę z dimu koło 13.

Od Dominika:
Okey
Załatwione
Co ty kombinujesz?

Do Dominika:
Cofam się w czasie :D
Tylko się nie wygadaj
Ma o niczym nie wiedzieć 

Od Dominika:
Spoko

Uśmiechnąłem się do telefonu, odłożyłem go na bok i odjechałem w stronę mojego domu.

Postaram się odzyskać swoją uroczą Truskaweczkę.

czwartek, 6 stycznia 2022

# 5 Lena

 - Wstawaj Krowo! - coś twardego i ciężkiego wylądowało na moim ciele powodując że odrazu wybudziłam się z pięknego snu.

- Ałaa! Pojebało Cię?! - gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam leżącą na mnie przyjaciółkę.

- Budziłam cię od dziesięciu minut ale spałaś jak zabita. Musiałam użyć innej metody. - uśmiechnęła się do mnie.

- Załaź ze mnie wariatko. - zepchnęłam ją z siebie na drugi koniec łóżka. Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do drzwi.

- Masz piętnaście minut na ogarnięcie się. Obiecuję że jeśli się nie wyrobisz to wyciągnę cię z tego domu tak jak będziesz stała. - powiedziawszy to wyszła z mojego pokoju. Biorąc na poważnie jej słowa wyczłapałam się z łóżka i poszłam się ogarnąć. Ubrana w krótkie czarne  spodenki i błękitną luźną bluzkę zaczęłam się pakować do torby plażowej. W tym momencie do mojego pokoju wbiegła zdyszana Doma.

- A Ty maraton przebiegłaś czy co? - spojrzała na mnie i na torbę do której miałam włożyć właśnie ręcznik.

- Kostium spakowałaś? 

- Mam na sobie ale wzięłam bieliznę na przebranie. Gdzie jedziemy? - spojrzałam na nią zaciekawiona.

- Wapienniki, mama obiecała że się zajmie młodym cały dzień, to stwierdziliśmy z chłopakami że tam jedziemy. Już gotowa? 

- Tak - torbę zarzuciłam na ramię torbę. - Spotykam się z chłopakami na miejscu czy jak?

- Zaraz przyjadą po nas Mateusz z Kacprem. - mówiąc to pisała z kimś na telefonie - Dosłownie będą za dwie minuty więc chodź na dół.

Wychodząc z domu poinformowałam babcię że wrócę wieczorem i żeby się nie martwiła. Przed bramą stał już samochód Mateusza a on razem z przyjacielem czekali na nas przed samochodem.


- Witajcie Kochane Przyjaciółki - odezwał się Kacper gdy tylko nas zauważył. Przywitałyśmy się z chłopakami. - To która zaszczyci mnie swoim towarzystwem na tylnych siedzeniach. - podszedł do Dominiki i flirciarsko objął ją. Zawsze twierdziłam że oni powinni być razem pomimo iż oni nie są do tego przekonani. Spojrzałam zdenerwowana na przyjaciółkę. Nie byłam pewna czy dobrym pomysłem byłoby siedzenie z przodu obok Mateusza.


- Jeśli zrobisz mi masaż stóp to bardzo chętnie będę Ci towarzyszyć Kapi. - odezwała się Dominika olewając moje spojrzenie.


- Dla ciebie wszystko Kochanie. - patrzyłam na ich zachowanie z zażenowaniem i odruchem wymiotnym a Mateusz powstrzymywał się od śmiechu.


- Idiota - dziewczyna spojrzała z politowaniem na Kacpra i przeniosła wzrok na Matiego. - Jedziemy?


- Tak wsiadajcie zanim ten idiota oświadczy się Dominice. - wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Zajęłam miejsce obok miejsca kierowcy i kiedy wszyscy byli gotowi to ruszyliśmy przed siebie.



                                                       ……..


Przez całą drogę czułam się nieswojo siedząc obok kierowcy. Na tylnej kanapie nasi przyjaciele rozmawiali, śmiali się i cieszyli z wycieczki. Ja siedziałam cicho i patrzyłam na drogę. Co jakisi czas czułam na sonie wzrok Matiego jakby sprawdzał czy żyję. Po nie całej godzinnej podróży zatrzymaliśmy się na parkingu leśnym. 

Zabraliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy w stronę plaży szukać miejsca. Ciężko było coś znaleść bo jednak jest to sezon wakacyjny i każdy chętnie odpoczywa nad wodą. Rozłożyliśmy koce pod drzewem aby mieć trochę cienia. Zauważyłam że Doma oraz nasi koledzy zdejmują z siebie ubrania aby zostać tylko w strojach kąpielowych. Moją uwagę przykuła spora blizna na kolanie Mateusza. Zaciekawiło mnie skąd on ją ma.


- UUU Lenka, niezłe ciałko se wyrobiłaś w tym Krakowie. - skomentował Kacper gdy tylko pozbyłam się ciuchów.


- Muszę się zgodzić z tym idiotą. - powiedziała Doma - Służy ci pobyt w Krakowie.


- Taaa możemy przestać gadać o moim ciele. Dziwnie się czuje. 


- Kacper chodź do wody a nie będziesz męczył Lenę. - cała tą niezręczną sytuacje przerwał Mateusz za co byłam mu wdzięczna. Zostałam sama z Dominiką.


- Jak chcesz to idź z nimi. Ja popilnuje rzeczy.- powiedziałam do przyjaciółki siadając na kocu.


- Narazie posiedzę z tobą. - usiadła obok mnie - Przepraszam że wpakowałam cię na miejsce obok Mateusza. Wy musicie normalnie rozmawiać, byliście przyjaciółmi. Nie mogę patrzeć na to jak się zachowujecie albo raczej jak ty się zachowujesz. On nawet nie wie co zrobił. Nie możecie pogadać i wyjaśnić se wszystkiego. - szczerze byłam zaskoczona słowami przyjaciółki.


- To nie takie proste Dominika. Ja nie potrafię. - przeniosłam wzrok w stronę wody gdzie byli chłopcy. - Proszę cię nie gadajmy o tym, chcę się nacieszyć wakacjami. 


- Niech ci będzie ale mam jeszcze ostatnie pytanie. - spojrzałam na nią zaciekawiona - Nadal coś do niego czujesz? Nie musisz mi odpowiadać, odpowiedz sama sobie.


Czy czułam coś jeszcze do Mateusza ? Dwa lata temu uciekłam przed moimi uczuciami do tego chłopaka, starałam się o nim nie myśleć. Teraz czuję jakby to wszystko powróciło do mnie ze zdwojoną siłą. Przyjeżdżając do rodzinnego domu właśnie tego najbardziej się bałam. Teraz brakuje mi tego aby się wszyscy dowiedzieli o moim kłamstwie. Znienawidzą mnie. Po moim policzku spłynęła pojedyncze łza którą szybko starłam aby Doma nie zauważyła.

- Idę do chłopaków. - dziewczyna wstała z koca i spojrzała na mnie. - Idziesz?


- Narazie nie. - zostałam sama. Wyjęłam z torby słuchawki oraz telefon. Położyłam się na brzuchu i odpaliłam muzykę. Musiałam zająć głowę czym innym. Jednak nie dane mi było posiedzieć w spokoju. Po jakiś dziesięciu minutach na koc wrócił Mateusz opryskując moje plecy wodą. Wróciłam do pozycji siedzącej i odłożyłam telefon z słuchawkami na bok.


- Czemu do nas nie przyszłaś? - spojrzał na mnie jakby się martwił.


- Nie mam ochoty. 


- Lena co się z tobą dzieje? - patrzyłam na niego przerażona - Odpowiedz ale bez żadnych wymyślonych historyjek.


- Nic się nie dzieje. - powiedziałam najprawdziwiej jak się da. W moim życiu nic się nie dzieje. Stoję w miejscu, utknęłam w bagnie życiowym. - Co ma się dziać?


- Przyjeżdżasz, nikt o tym nie wie oprócz dziadków twoich. Nawet Dominiki o tym nie poinformowałaś a co dopiero nas. Musi być coś na rzeczy, za długo cię znam. - patrzył na mnie jakby chciał wywiercić mi dziurę w głowie.


- Chciałam po prostu zrobić wam niespodziankę. - chłopka na moje słowa przysunął się bliżej mnie i spojrzał mi prosto w oczy.


- Nie wierzę ci Truskaweczko. - to już zagranie poniżej pasa.


- Ja nie wierzę w to jak mnie nazwałeś! Jak mogłeś!? - chłopka powstrzymywał się od śmiechu - Mieliśmy do tego nie wracać. - uderzyłam chłopaka w ramię.


- To nie moja wina że nadal mnie to śmieszy. - odwróciłam się do niego plecami i udawałam ze się obrażam.


Od małolata mam alergie na truskawki ale oczywiście po co Lena ma się słuchać dorosłych i pewnego razu mając osiem lat uciekliśmy z Mateuszem na pole moich dziadków aby zjeść prosto z drzew, krzaków owoce. Nic nie myśląc młoda ja zjadła także truskawki co spowodowało totalna wysypkę na moim ciele. Od tamtego momentu Mateusz przezywał mnie Truskaweczką bo wyglądałam jak ona.


- Truskaweczko nie obrażaj się. - chłopak dźgał mnie palcem w bok mojego ciała, co mnie irytowało.

 

- Przestań - znowu siedziałam twarzą do niego. - Byliśmy dzieciakami, jak możesz o tym dalej pamiętać. - uśmiechnęłam się do niego.


- Takiego widoku nie da się zapomnieć, oraz wrzasków twojej babci jacy my to nieodpowiedzialni. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Lubię wracać do tamtych czasów i robię to nawet często. Ta beztroskoś, te wszystkie nasze wygłupy, ucieczki na pola. Uwielbiałem to a później się wszystko zmieniło gdy…- zatrzymał się jakby zastanawiał się co powiedzieć. - Czemu musieliśmy dorosnąć?


- Taka kolej rzeczy, nie cofniemy czasu. - powiedziałam smutno.


- Gdyby dało się cofnąć czas postąpiłbym inaczej w pewnych kwestiach. 


- Ja tak samo.


Czy mogę cofnąć czas i nie wyjeżdżać do Krakowa? Nie było by tej całej sprawy i nie musiałabym kłamać. Inaczej potoczyłoby się moje życie.

Szkoda…


poniedziałek, 2 sierpnia 2021

Od Karo#4 Porządki


Witajcie! Dzisiaj kolejny post informacyjny, organizacyjny…sama nie wiem. Trzeba wprowadzić pewne miany i uporządkować tego bloga.


Ograniczony czas

Niestety moje życie nie wygląda zbyt ciekawie a na dodatek zmieniam pracę i ciężko będzie mi znaleść czas na pisanie kolejnych rozdziałów czy wymyślanie kolejnych historii. Jednak w wolnych chwilach będę się starała pisać bo lubię to robić.


Publikacje

Mam w planach publikować tutaj przynajmniej raz w miesiącu, chyba że uda mi się kilka razy coś opublikować w danym miesiącu. Oficjalna wersja jeden post na miesiąc i będę się starała tego trzymać.


„Nasze miejsce” i inne historie.

Jeśli chodzi o „Nasze miejsce” to mam zamiar je dokończyć, pomimo że nie pracowałam nad nią dawno. Jeśli chodzi o inne historie to mam w głowie pomysł na kolejne opowiadanie, jednak muszę bardziej nad nim posiedzieć. Na ten moment najbardziej się skupiam na dokończeniu tego o zaczęłam.


Wattpad

Wracam też do publikowania tam bo zdaje sobie że więcej osób tam przesiaduje i czyta.

Sama jestem człowiekiem który kiedyś godzinami tam przesiadywał i rozumiem że tam można znaleść wszystko.


Zmiany

Największą zmianą będzie wygląd bloga. Mam zamiar posiedzieć trochę nad wyglądem tej strony i pozmieniać coś tutaj.



Przekazałam wam chyba wszystko to co miałam do przekazania. Mam ogromna że cały ten plan zadziała i nie zostawię was znowu na tak długo. 

Do końca tego miesiąca postaram się opublikować kolejny rozdział „Nasze miejsce”.


Czekajcie na kolejne rozdziały i nowe historie.

Pozdrawiam Karo.

niedziela, 1 sierpnia 2021

Od Karo #3

Nie wnikajmy w to kiedy ostatni raz tutaj pisałam. Prawda, dawno mnie tu nie było i nie mam żadnych wyjaśnień.
Dzisiaj się odzywam do was z informacją że wracam. Chciałabym tutaj wrócić i regularnie pisać ale wiem że to różnie bywa więc napiszę że wracam i postaram się tutaj coś pisać. Mam w głowie kilka planów na tego bloga nad którymi pracuje. Dzisiaj tylko przychodzę z info o tym że żyje i nie mam zamiaru uśmiercić tego bloga. 
Na dniach powinnam opublikować dwa posty i to właśnie w jednym z nich będzie trochę o zmianach.

sobota, 14 listopada 2020

#4 Lena



- Rozstaliśmy się miesiąc po twoim wyjeździe. Nie układało nam się. Zerwała ze mną, ale nie wracajmy już do tego. Stare dzieje. - powiedział ponuro. - Wybacz ale chcę zostać sam. - uśmiechnęłam się pocieszająco i wróciłam do przyjaciół, zostawiając go samego. Z jednej strony szkoda było mi patrzeć na jego smutną  twarz, ale z drugiej ucieszyłam się że nie jest już z Kaśką. 


 Minął tydzień od mojego przyjazdu w rodzinne strony. Nadal nie powiedziałam prawdy  swojej rodzinie. Cieszyłam się latem, spotkaniem z rodziną i nie zamartwiałam się. Wiem że będę musiała im powiedzieć o wszystkim, ale nie wiem jak. Siedziałam na altanie z laptopem i obrabiałam zdjęcia z grilla. Fotografie przedstawiające szczęśliwe, uśmiechnięte dobrze mi znane twarze. Osoby z którymi się wychowywałam i znam od dziecka. Na każdej fotografii brakuje tylko jednej osoby, mnie. Nigdy nie lubiłam stać przed obiektywem, wolałam być po drugiej stronie. Jednak widząc zdjęcie moich przyjaciół, uśmiechających się do obiektywu zapragnęłam być na tym zdjęciu razem z nimi.
- Dziewczyna z aparatem, która inaczej patrzy na świat. - wystraszyłam się słysząc głos zza moich pleców. - To się nigdy nie zmieni. - odwróciłam się do Mateusza i zastanawiałam się co on tutaj robi.
- Część. Nie słyszałam jak przyszedłeś. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Tęskniłam za tym jego radosnym uśmiechem, brakowało mi go w Krakowie. - Co ty tu robisz?
- Przywiozłem babcię na cotygodniowe ploteczki. Twój dziadek powiedział że cię tu znajdę, więc stwierdziłem że się przywitam. 
- Miło. - zaśmiałam się głośniej - Dziadek pewnie chciał cię uratować od słuchania tych jakże pikantnych historii. - chłopak usiadł na ławce obok mnie i spojrzał na laptopa.
- Widzę że ty też uciekłaś. Pracujesz nad zdjęciami z grilla? - spojrzał na mnie zaciekawiony a zarazem z niemym pytaniem czy może zobaczyć. Odwróciłam laptopa w jego stronę.
- Zrobiłam dużo zdjęć i chciałam nad nimi popracować. Może je wywołam i dam babci. Nie wiem jeszcze. - chłopak w skupieniu oglądał moje dzieło. W pewnym momencie odwrócił laptopa w moją stronę i pokazał na czarno białą fotografię przedstawiającą jego. - Nie wiedziałem że jestem taki seksowny. - wybuchnęłam śmiechem, a on udawał że się obraził. - Tęskniłem za tym uśmiechem. - czułam że robię się czerwona. - Dominice było ciężko pogodzić się z tym że wyjechałaś tak nagle, nie tylko jej. Mi też było ciężko. - na jego twarzy pojawił się smutek, a mi było głupio. - Myśleliśmy że wybierzesz studia w Łodzi, ale skoro wybrałaś Kraków to pewnie miałaś swoje powody. Cieszymy się że tobie się tam układa. Jednak to nie zmienia faktu że tęsknimy.
- Ja...okł...też za wami tęskniłam, brakuje mi was. - byłam bliska powiedzenia mu prawdy, jednak nie potrafiłam. 
- Śmieszne...wróciłaś, siedzisz na przeciwko mnie, widzę moją najlepszą przyjaciółkę ale z drugiej strony coś jest w tobie nie tak, że cię nie poznaję. Zmieniłaś się. - mam nadzieje że nie widzi w moich oczach przerażenia, to on zawsze jako pierwszy wiedział gdy coś się ze mną działo złego. Wyczuwał to  i z biegiem lat to się najwidoczniej nie zmieniło. - Uciekasz tylko nie wiem przed czym. Dowiem się i ci pomogę.
- Co? Nie uciekam, nie wiem o co ci chodzi. - strach opanowała moje ciało i kazał mi uciekać. Zamknęłam laptopa, podniosłam się z ławki i miałam zamiar wrócić do swojego pokoju, zanim wszystkie moje kłamstwa wyjdą na jaw.
- Znowu uciekasz.
Ruszyłam przed siebie, zostawiając Mateusza samego.


Leżałam na łóżku z laptopem na kolanach i oglądałam film. Uwielbiam stare filmy Disneya i mogłabym je oglądać codziennie. Niestety nie mogłam w spokoju obejrzeć Króla Lwa ponieważ moja przyjaciółka co chwilę wysyłała jakieś wiadomości.

Od DomaWariatka:
Hej Piękna! 
Jest sprawa...
Hallooo!
Grubasie! Odezwij się!
Żyjesz! 

Do DomaWariatka:
Czego? Przerwałaś mi bardzo ważną rzecz.

Od DomaWariatka:
Jeśli oglądasz Króla Lwa i mnie nie zaprosiłaś. 
To miej świadomość tego że nie żyjesz.

Zaśmiałam się do telefonu. Patrycja tak samo jak ja uwielbia filmy i bajki z naszego dzieciństwa. Nic na to nie poradzę że drzemie w nas wieczne dziecko.

Do DomaWariatka:
Co chciałaś?

Od  DomaWariatka:
Jutro pozbywam się dziecka na cały dzień.
Ja, ty i nasi pojebani przyjaciele jedziemy nad wodę.
Nie chcę słyszeć sprzeciwu, muszę się tobą nacieszyć.

Głupio mi było. Z jednej strony nie chciałam jechać wiedząc że będzie tam Mateusz, ale z drugiej chcę spędzić jak najwięcej czasu z moimi przyjaciółmi. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze moje kłamstwo. 

Do DomaWariatka:
Niech ci będzie.
Widzimy się jutro.

Coś czuję że jutrzejszy dzień będzie ciekawy. Wróciłam do oglądania filmu, resztę dnia spędziłam w pokoju przy laptopie. Jedynie zeszłam do kuchni na kolacje, bo inaczej babcia by mnie zabiła. Już mi groziła siekierą, jak powiedziałam że nie jestem głodna. Wydaje mi się, że na starość z jej głową jest coraz gorzej.

środa, 23 września 2020

#3 Mateusz

 Wszedłem do domu, zmęczony po rehabilitacji. Udałem się prosto do kuchni w celu napicia się czegoś zimnego. Wysiłek plus upały, które w tym roku były nie do zniesienia to nie najlepsze połączenie. W pomieszczeniu zastałem swoją babcię.
- Wróciłem. - spojrzała znad gazety, którą prawdopodobnie dzisiaj kupiła. Upragniony zimny napój znalazłem w lodowce. Napiłem się prosto z butelki, na co staruszka mruknęła coś pod nosem z niezadowolenia. Usiadłem przy stole i spytałem. - Co tam?
- Nic ciekawego. - powiedziała kobieta, odkładając gazetę na bok. - Dzwoniła dzisiaj Grażynka i zaprosiła nas jutro na grilla. - uśmiechnęła się do mnie.
- Ty idź, dawno się nie widziałyście. Ja jednak podziękuje. - wstałem od stołu i chciałem iść jak najprędzej do pokoju. Spodziewałem się, że zaraz Bożenka zacznie mi marudzić i przekonywać mnie. żebym z nią poszedł. Nie miałem ochoty tam iść. Już prawie byłem poza zasięgiem babci, gdy ta tak po prostu powiedziała zdanie, które mnie zamurowało.
- Ona jutro wraca do domu. - nie wiedziałem co powiedzieć oraz zrobić. Byłem w totalnym szoku. - Grażynka mi powiedziała gdy dzwoniła, uznałam że chciałbyś o tym wiedzieć.


                                                               ✬✬✬

Miałem nie jechać na grilla do Państwa Wujaków, jednak po tym co usłyszałem od babci wczoraj musiałem tutaj przyjechać. Musiałem ją zobaczyć po dwóch latach. Wysiadłem z samochodu Pana Zenka i ujrzałem ją. Nic się nie zmieniła  po za kilkoma szczegółami. Nadal miała piękne blond włosy które jednak sięgały jej teraz lekko za ramiona. Zauważyłem także kilka tatuaży które zdobiły jej ręce.
Poza tym nic się nie zmieniła.  Nie potrafiłem się odezwać, jednak babcia nie próżnowała i od razu zaczęła wypytywać o jej życie w wielkim mieście. Zauważyłem zdenerwowanie i smutek w jej szarych pięknych oczach. Coś było nie tak, coś mi tutaj nie pasowało. Lena Wujak, moja przyjaciółka to właśnie ona jest powodem dla którego pojawiłem się u jej dziadków na grillu. Uciekła, chciała porozmawiać z Dominiką naszą wspólną przyjaciółką. Wiedziałem że była to wymówka aby uniknąć rozmowy o jej życiu. Zawsze to robiła, uciekała bo nie lubiła być w centrum uwagi. W oddali wśród wielu ludzi zaproszonych zobaczyłem Kacpra, mojego najlepszego przyjaciela.
- Babciu, ja pójdę do Kacpra. - zwróciłem się do swojej babci.
- Idź, przecież nie będę cię zatrzymywać. - uśmiechnęła się do mnie.
- Brachu! Myślałem że miałeś nie przychodzić? - przybiłem żółwika z przyjacielem.
- Zmieniłem zdanie. - spojrzałem w stronę Leny która siedziała na huśtawce z Dominiką i rozmawiały.
- Chyba wiem czemu. - uśmiechnął się chytrze.
- Co? - spytałem nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie nic. Chodźmy do naszych koleżanek, dawno z nimi się nie widzieliśmy. - pociągnął mnie za ramie.
- To chyba nie najlepszy pomysł.
- Nie marudź tyko chodź. - gdy podeszliśmy bliżej zauważyliśmy że dziewczyny z czegoś się śmieją. - Co was tak rozśmieszyło moje piękne koleżanki?
- Lena opowiadała historię z rana związaną z Grażynką i Panem Zenkiem. - odpowiedziała Dominika, wiedziałem że nie mówi prawdy. - To małżeństwo to para idealna.
- Uwielbiam jak sobie dogryzają. - powiedział z rozbawieniem Kacper. - Jak tam w wielkim mieście? - spojrzał na Lenę.
- Dobrze, dużo pracy i nauki ale daje radę. - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Słyszałem od babci że będziesz na rocznych praktykach w studio fotograficznym. - odezwałem się, nie mogłem po prostu stać i się gapić.
- To prawda, od października zaczynam. - odpowiedziała unikając mojego wzroku. Coś było nie tak, musiałem dowiedzieć się co. Naszą pogawędkę przerwała nam babcia Leny. Poprosiła aby poszła po jedzenia na grilla do kuchni.Chwile później zostałem sam z Domą i Kacprem.
- Kiedy dowiedzieliście się że przyjeżdża? - spytałem zaciekawiony.
- Nie wiedzieliśmy, wpadła na mnie dzisiaj na ryneczku i przy okazji spotkałyśmy Kacpra. - odpowiedziała Dominika. - Cieszę się że wróciła chociaż na trochę.
- Miło znów ją widzieć. - powiedział Kapi.
- Taaa...
- Jak tam twoja noga? - spytała zaciekawiona Dominika.
- Nie chce o tym gadać. - odpowiedziałem nieśmiało. - Przepraszam, muszę iść za potrzebą.
Zostawiłem przyjaciół samych i ruszyłem do toalety.
Wchodząc do domu wpadłem na Lenę którą niosła miskę z jedzeniem.
- Nie zauważyłem, przepraszam. - powiedziałem
- Nic się nie stało. - powiedziała nieśmiało uśmiechając się.
- Fajnie cie znowu widzieć. - powiedziałem szczerze. - Na jak długo zostajesz? - spytałem z ciekawości.
- Nie wra...do końca lata. - odpowiedziała nie pewnie, chyba kłamała. Co się z nią dzieje? Z wyglądu przypomina moją przyjaciółkę z przed dwóch lat. Jednak coś mi nie pasuje w jej zachowaniu. - Przepraszam, muszę zanieść to dziadkowi. - powiedziała zdenerwowana i wyminęła mnie szybko tak jakby chciała uciec.
- Uciekasz, po raz kolejny. - powiedziałem bez przemyślenia moich słów i odwróciłem
 się w jej stronę. - Tylko przed czym? 
 Dziewczyna zamarła i nie patrząc na mnie odpowiedziała.
- Przed samą sobą. - Wyszła przed dom zostawiając mnie samego z bałaganem w głowie. 

Resztę wieczoru spędziłem na rozmowach z sąsiadami, przyjaciółmi oraz na spoglądaniu co chwilę na Lenę. Ta dziewczyna coś ukrywa i muszę się dowiedzieć czego. Siedzieliśmy w altanie na tyłach domu dziadków dziewczyny. Cała nasza czwórka jak za dawnych lat, pomińmy fakt że pewna osoba unikała kontaktu wzrokowego ze mną.
- Leno ty moja kochana przyjaciółko... - zaczął Kacper, pewnie znowu chciał się dowiedzieć jakiegoś faktu na temat jej aktualnego życia. - Tak z czystej ciekawości. Czeka ktoś na ciebie w tym Krakowie? Jakiś chłopak? - poruszył sugestywnie brwiami na co dziewczyna się zaśmiała.
- A ty co zamieniasz się w moją babcie? - powiedziała roześmiana. - Nie, nikt na mnie nie czeka. - powiedziawszy to posmutniała, a mi z niewiadomego powodu zrobiło się lżej na sercu. Dominika spojrzała na mnie posyłając mi nieśmiały uśmiech. - Koniec rozmów na mój temat. Co tam u was? Jak tam wasze kariery? A może macie jakiegoś chłopaka lub dziewczyny? 
- Jestem wolnym i szczęśliwym duchem. - powiedział szczerząc się jak dziecko Kacper.
- Po prostu żadna cię nie chce. - powiedziałem się śmiejąc z niego, po chwili dołączyły do mnie dziewczyny.
- Odezwał się ten który wybrzydza w sprawach dziewczyn. Ta twoja Kasiunia zryła ci mózg. - powiedział śmiejąc się, jednak mi nie było do śmiechu.
- Odpieprz się. - wstałem z ławki i wkurzony opuściłem altanę. Chłopak wiedział jak drażni mnie temat mojej byłej ale nie mógł sobie odpuścić. Kierowałem się w stronę miejsca gdzie siedziała reszta gości gdy ktoś mnie zatrzymał.
- Czekaj... - obok mnie pojawiła się Lena - Wszystko okej? - powiedziała zmartwiona.
- Tak. Kacper jak zwykle nie umie trzymać języka za zębami. - powiedziałem trochę spokojniej.
- Nie wiedziałam, że nie jesteś już z Kaśką.  
- Rozstaliśmy się miesiąc po twoim wyjeździe. Nie układało nam się. Zerwała ze mną, ale nie wracajmy już do tego. Stare dzieje. - powiedziałem ponuro. - Wybacz ale chce zostać sam. - dziewczyna uśmiechnęła się pocieszająco i wróciła do naszych znajomych zostawiając mnie samego.
 

niedziela, 6 września 2020

#2 Lena

 Wieś, cisza i spokój. Każdemu może się wydawać że jedyne co cię może obudzić z pięknego snu to promienie słoneczne i śpiew ptaków. Przykro mi ale to nie jest cholerny film. Stukanie, pukanie i ryk silnika spowodował że spadłam z mojego wygodnego i ciepłego łóżka na podłogę. W tym samym czasie do pokoju weszła babcia, trochę się zdziwiła gdy zobaczyła mnie na podłodze.
- Lena! Co ty robisz na podłodze!? - podniosłam się z podłogi i usiadłam na łóżku. - Szykuj się, pojedziesz ze mną na targ. Dziadek miał ze mną jechać ale znowu popsuł się ten jego grat. - poinformowała mnie i chciała wyjść z pokoju, jednak chyba chciała coś jeszcze dopowiedzieć. - Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu! Ruchy! - zostawiła mnie samą. Nie pozostało mi nic innego jak znaleźć w walizce jakieś ubrania i się ogarnąć. Nie mogę pozwolić babci czekać bo zaraz znowu zacznie krzyczeć. Odzwyczaiłam się od mieszkania z nimi, to będą długie wakacje. Ubrana w krótkie czarne spodenki i tego samego koloru zwiewną bluzkę na ramiączka pojawiłam się w kuchni, gdzie czekała na mnie babcia. Zauważywszy mnie odłożyła krzyżówkę i zaczęła krzyczeć.
- Nareszcie! Ile można na ciebie czekać! - ta kobieta denerwuje się jakby mieli jej wykupić wszystkie jajka. Trzeba się przyzwyczaić do charakteru Grażki ale ona jest naprawdę kochaną kobietą. - Jeśli wykupią mi wszystkie jajka od Pani Krysi to obiecuje że będziesz sprzątać cały dom przez dwa miesiące codziennie. Ruchy! Jedz i jedziemy.
Wzięłam jabłko z koszyczka który stał na stole i spojrzałam na babcie.
- Możemy jechać. - wgryzłam się w owoc i uśmiechnęłam się do niej. 
- Ta dzisiejsza młodzież. - pokręciła głową w geście zrezygnowania i wyszła przed dom. Zrobiła to samo ubierając wcześnie czerwone trampki. - Zenek! - dziadek spojrzał z nad silnika. Cały był ubrudzony od smaru i ziemi. Zenon w swoim żywiole. Odkąd  pamiętam dziadek uwielbia grzebać w samochodach. Czasami wydaje mi się że specjalnie coś psuje w samochodzie aby babci nie wozić. - My jedziemy na ryneczek. Mam nadzieje że naprawisz tego grata do wieczora bo masz jechać po Bożenkę. 
Dziadek oburzył się na słowo grat i tyko prychnął w odpowiedzi. Babcia spojrzała na mnie i wiedziała co chce już powiedzieć. 
- Jedziemy. Nie denerwuj się już tak. -  powiedziałam wyrzucając ogryzek jabłka do śmietnika.
                                                              
Dziesięć minut, tyle nam zajmuje dotarcie do centrum Gadki. Taaa centrum jeśli zalicza się do tego określenia mały kościołek, sklep Pana Mariana, dwie piekarenki i kawiarenkę gdzie podają najlepsze lody na świecie. Gadka to mała mieścina gdzie wszyscy się znają. Zaparkowaliśmy na parkingu przy małym targowisku. Jak na dobrą wnuczkę przystało szłam grzecznie za staruszką i przy okazji podziwiałam okolicę. Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj. To miejsce żyje swoim życiem.
- Lena! - babcia stała przy stoisku z jajkami kilka metrów dalej. Nie zauważyłam kiedy odeszła. - Pamiętasz Panią Krysie?  - spojrzałam na staruszkę w chuście na głowie i uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Dzień Dobry Skarbie. Jak ty wyrosłaś. Kiedy wróciłaś? Grażynka nic nie wspominała. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Dzień Dobry. Przyjechałam wczoraj wieczorem. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Lena idź kup warzywa. - podała mi kartkę na której znajdowała się lista zakupów. - A ja kupie jajka i jeszcze chwilę pogadam z Krysią.
- Dobrze. - zostawiłam kobiety same i ruszyłam po resztę zakupów. Próbowałam odczytać co babcia nabazgrała na kartce ale zderzenie z kimś mi przeszkodziło.
-  Przepraszam, nie zauważyłam. - przede mną stała czarnowłosa wysoka dziewczyna. Wydaje mi się że skądś ją znam.
- Lena to TY?! - dziewczyna zaczęła skakać i piszczeć z radości. Po jej zachowaniu wiedziałam z kim mam przyjemność rozmawiać.
- Doma! - przytuliłam się do mojej przyjaciółki. - Zmieniłaś się, nie poznałam Cię.
- Super! Jak mogłaś nie poznać swojej najlepszej przyjaciółki?! - powiedziała gdy tylko się od siebie odsunęłyśmy. Dominika Doma Witkowska to moja przyjaciółka, kontakt nam się urwał po mojej wyprowadzce. Od czasu do czasu pisałyśmy do siebie ale nic po za tym.
- Halo! Byłaś blondynką. - uśmiechnęła się na moje słowa.
- To prawda, ale ty też się zmieniłaś. Miasto ci służy. - odwzajemniłam uśmiech. - Musimy się spotkać starą ekipą. Każdy się ucieszy. Do kiedy zostajesz?
- Na razie do końca wakacji ale jeszcze nie jestem pewna. A co do spotkania to nie jestem pewna czy się ucieszą na mój widok. - posmutniałam, co Doma od razu zauważyła.
- Pieprzysz głupoty. - powiedziała i z uśmiechem machała do kogoś za mną. Po chwili podszedł do nas wysoki, wysportowany brunet. Kacper Kapi Zygmuntowiak  jeden z moich starych znajomych.
- Co tam piękne...Cholera Lena! - porwał mnie w ramiona i zaczął się kręcić. Po chwili mnie odstawił na ziemię. - Co się z tobą działo?! Zmieniłaś się, cholera. Czemu się nie odzywałaś? Brakowało nam Cię. - cieszył się jak małe dziecko które dostało lizaka. - Na jak długo zostajesz? Wszyscy się ucieszą a szczególnie nasz uroczy... - chłopak nie dokończył zdania ponieważ wściekła babcia uciszyła go.
- Miałaś zrobić zakupy a nie gawędzić! Pożegnaj się i idziemy, nie mam czasu! - ciekawe kto przed chwilą plotkował z Krysią.
- Do zobaczenia kiedyś tam. - ruszyłam w kierunku babci która olała moich znajomych i sobie poszła. Dogoniłam babcię przy stoisku Pana Roberta, który ma najlepsze owoce na świecie.
Po powrocie z zakupów babcia zaciągnęła mnie do kuchni gdzie kazała sobie pomagać. Kroić warzywa, robić sałatki ogólnie przygotować ucztę na wieczór.
- Babciu, mam pytanie. - przestała kroić marchewkę i spojrzała na mnie. - Kto dzisiaj przychodzi? 
-Bożenka i kilku innych znajomych. Ucieszą się gdy cię zobaczą. -powiedziała wracając do krojenia.
- Jeśli połowa naszego miasteczka to dla ciebie kilka osób to niech ci będzie. - w kuchni pojawił się dziadek. 
- Mam nadzieje że rozstawiłeś już stoły na dworze. - Grażka spojrzała wściekle na dziadka.


Dziadek miał racje mówiąc że jego małżonka zaprosiła połowę Gadki. Większość osób znam, wychowywałam się jednak tutaj całe życie. Ogród zapełniał się co sekundę nowymi gośćmi. Odkładałam miskę z sałatką na stół gdy usłyszałam za sobą głos mojej przyjaciółki.
- Może ci pomóc? - spojrzałam na Dominikę która trzymała na rękach swojego synka, Alana.
- Cześć Młody. - chłopczyk bawił się pasmem włosów mamy, nie zwracając na mnie uwagi.
- To co? Pomóc ci w czymś? - spytała ponownie.
- Jedyne co muszę zrobić to iść się przebrać bo babcia wylała na mnie sok. Ta kobieta wariuje bo dziadek po kogoś pojechał i jeszcze nie wrócił. - Dominika zaśmiała się na moje słowa. - Zaraz wracam.
Będąc w pokoju wyciągnęłam z walizki czarne rurki i czerwoną bluzkę na krótki rękaw. Przebrałam się szybko i wróciłam do ogrodu. Po drodze związałam swoje blond włosy w kucyka. Wychodząc z domu zauważyłam że na posesje wjechał dziadek.
- Nareszcie! - obok mnie pojawiła się wściekła babcia. - Chodź przywitamy się z Bożenką. - pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła w stronę samochodu. 
Bożena Wiśniewska, najlepsza przyjaciółka mojej babci z dzieciństwa jak i z pracy. Razem przez wiele lat uczyły w tej samej szkole. Chciałabym aby moja przyjaźń z Domą tak długo trwała. Oprócz dziadka i kobiety z samochodu wysiadła jeszcze jedna osoba. Zamarłam, brunet o czekoladowych oczach które kiedyś uwielbiałam, jak gdyby nic wysiadł z samochodu. Mateusz Wiśniewski, wnuk Bożenki mój stary przyjaciele. Powód dla którego opuściłam to miejsce nie licząc studiów. Przed moim wyjazdem byliśmy nie rozłącznie, rozumieliśmy się bez słów. W wieku szesnastu lat Mati znalazł sobie dziewczynę, byłam zazdrosna to ja chciałam być na jej miejscu. Z pomocą Dominiki uświadomiłam sobie że byłam w nim zakochana. Bolało mnie to że on nie widzi mnie w takim świetle. Dlatego też postawiłam na studia w Krakowie, mogłam studiować w Łodzi ale potrzebowałam uciec, zmienić otoczenie. Minęły dwa lata a on się nic nie zmienił.
- Lena mówi się do ciebie! - babcia szturchnęła mnie w ramię.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Nic się nie stało słonko. Zmieniłaś się i to na plus. - powiedziała uśmiechnięta kobieta.
- Dziękuję. Babciu idę poszukać Dominiki chciałyśmy sobie pogadać. - widziałam jej minę i już wiedziałam co chce powiedzieć.
- Leć, dawno się nie widziałyście. - odezwał się dziadek uśmiechając się do mnie, czułam że babcia będzie mu zaraz ględzić.
- Dzięki - szybkim krokiem odeszłam od nich, nie chciałam doprowadzić do rozmowy z Mateuszem.
Przyjaciółkę znalazłam siedzącą z Alanem i innymi dziećmi na huśtawce.
- Co jest? - zapytała podchodząc do mnie.
- Czemu nikt mi nie powiedział że on tu będzie? - na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Nadal coś do niego czujesz?
- Nie...to już historia - zaśmiała się na moje słowa.
- Co was tak rozśmieszyło moje piękne koleżanki? - obok nas pojawił się Kacper razem z Mateuszem.
- Lena opowiadała historię z rana związaną z Grażynką i Panem Zenkiem. - odpowiedziała Dominika, uwielbiam to dziewczynę. - To małżeństwo to para idealna.
- Uwielbiam jak sobie dogryzają. - powiedział z rozbawieniem Kacper. - Jak tam w wielkim mieście? - spojrzał na mnie.
- Dobrze, dużo pracy i nauki ale daje radę. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Słyszałem od babci że będziesz na rocznych praktykach w studio fotograficznym. - odezwał się Mati, zaskoczyło mnie to.
- To prawda, od października zaczynam. - odpowiedziałam unikając jego wzroku. Super okłamuje nawet przyjaciół. Ciekawa jestem jak ja im to wszystko wytłumaczę.
- Lena, mogłabyś przynieść z kuchni jedzenie na grilla. - w tym momencie cieszyłam się że babcia przerwała tą rozmowę.
- Już się robi. - uciekłam do domu. Przy okazji zgarnęłam z pokoju aparat dzięki któremu czuje się bezpiecznie i przy okazji babcia będzie miała pamiątkę.
Ukrywam się za aparatem i przez obiektyw patrzę na świat.
 



niedziela, 9 sierpnia 2020

#1 Lena

- Przesadzasz Babciu! - odezwałam się wkurzona do telefonu zamykając bagażnik swojego samochodu. - Jeszcze nie wyjechałam a Ty dzwonisz siódmy raz! - zaczynała mnie już denerwować ta kobieta. Niestety nie mogę nic na to poradzić że Grażyna Wujak jest strasznie przewrażliwiona na punkcie swojej jedynej wnuczki.
- Nie pyskuj! - babcia wkurzyła się. - Lenka martwimy się o ciebie z dziadkiem. - powiedziała trochę spokojnie.
- Babciu chciałabym już wyjechać i spokojnie dojechać do Gadki zanim się ściemni. Nie pomagasz mi w tym. - wsiadłam do samochodu.
- No dobrze ale zadzwoń chociaż na jakimś postoju czy coś. - powiedziała zrezygnowana Grażynka. Wygrałam tą bitwę.
- Dobrze, zadzwonię. Pa! - rozłączyłam się szybko zanim zaczęłaby znowu nawijać. Odłożyła telefon na siedzenie obok gdzie leżała też tam moja torebka. Odpaliłam samochód i ruszyłam w drogę.

Gadka to mała miejscowość pod Łodzią, mój dom, moje miejsce na ziemi. To tutaj wychowywałam się, tu miałam swoich bliskich. To właśnie w tej miejscowości jestem już od piętnastu minut i siedzę w samochodzie przed bramą która prowadzi do mojego domu. Siedzę i zastanawiam się jak powiedzieć prawdę najbliższym. Jak powiedzieć rodzinie która uważa cię za "kobietę sukcesu" że schrzaniłam swoje idealne życie. Od dwóch lat żyje w kłamstwie. Dwa lata temu wyjechałam na studia fotograficzne do Krakowa i od tego momentu zaczęłam kłamać nałogowo. Wywalili mnie ze szkoły, straciłam prace i mieszkanie a to wszystko przez osoby którym zaufałam. Dlatego też tu jestem. Dziadkom powiedziałam że wzięłam roczną dziekankę i po wakacjach zaczyna praktyki w studio fotograficznym. Ucieszyli się jak powiedziałam im że spędzę z nimi dwa miesiące wakacji. W końcu nie widzieli mnie przez dwa lata.
- Boże! - wystraszyłam się gdy ktoś zapukał mi do samochodu. Po drugiej stronie stał dziadek. - Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam gdy wysiadałam z samochodu. Podeszłam do dziadka i go przytuliłam. - Cześć!
- Babcia przeżywa zawał bo miałaś być dwadzieścia minut temu. Kazała mi iść cię szukać. - powiedział rozbawiony.
- Babcia jak zwykle wyolbrzymia wszystko. - wyciągnęłam bagaże i spojrzałam na dziadka. - Ona myślała że przyjeżdżam do was tylko dlatego aby uświadomić was że zostaniecie pradziadkami.
- Co poradzić taka jest nasza Grażynka. Chodźmy, nie pozwólmy jej dłużej czekać. - zaśmiałam się na jego słowa. - Zobacz kogo przyprowadziłem. - powiedział staruszek gdy tylko weszliśmy do domu.
Z pomieszczenia którym była kuchnia wyłoniła się starsza kobieta po sześćdziesiątce, na jej twarzy oprócz zmarszczek które swoją drogą dodawały jej uroku był szczery uśmiech.
- Lenka, moja kochana. - przytuliła mnie - Wyrosłaś, schudłaś... Czy ty jadłaś coś w tym Krakowie? 
Ciekawe kiedy babciu, walczyłam o przetrwanie. Babcia miała racje, zmieniłam się. Wyjeżdżając z Gadki byłam lekko pulchną blondynką z włosami do pasa. Aktualnie moje włosy sięgają ramion a ciało pokrywa masa tatuaży robionych po znajomości.
- Też za Tobą tęskniłam babciu. - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Powinnaś dostać porządny opieprz za to że nie przyjeżdżałaś w ciągu dwóch lat, ale nie potrafię się na ciebie gniewać. - kobieta popłakała się z radości.
- Lenka daj kluczyki to wprowadzę samochód na podwórko. - odezwał się dziadek o którym zapomniałam. Podałam mu kluczyki a babcia zaciągnęła mnie do kuchni gdzie czekała na mnie góra jedzenia.
- Siadaj, zajadaj i opowiadaj jak tam w wielkim świecie.
No to się zaczyna. Prawda czy kłamstwo? Nie chcę ich okłamywać ale z drugiej strony nie chcę ich informować jaką jestem katastrofą. Nie chcę ich zawieść. 
- Kraków jest piękny, na studiach ciężko ale rewelacyjnie zarazem. Dużo by tu opowiadać ale jestem zmęczona. Możemy jutro dokończyć tą historie? - spojrzałam na nią błagalnie.
- Niech Ci będzie. Jedz. - uśmiechnęła się ponuro. Grażynka to kobieta kochająca różne historie i ploteczki. Wścibska diablica.
- mam nadzieje że nie zamęczyłaś mojej wnuczki kobieto. - do kuchni wszedł dziadek oddając mi kluczyki. - Samochód na podwórku, walizka w pokoju. - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
- Dziękuje.
- Ja zamęczam?! Głupoty gadasz Zenon. - babcia się oburzyła. Uwielbiałam moich dziadków i te ich kłótnie o głupoty. Kocham ich bardzo, to właśnie oni zaopiekowali się mną po śmierci moich rodziców. Anna i Karol Wujak, moi rodzice którzy zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam dziesięć lat.
Od tamtego czasu Grażka i Zenek zastępują mi rodziców.







sobota, 18 lipca 2020

Zapowiedź "Nasze miejsce"


Lena Wujak – dwudziestoletnia, blada dziewczyna. Niska, szczupła blondynka o szarych oczach. Zniszczona przez życie, zamknięta w sobie dziewczyna. Wychowywana przez dziadków po śmierci swoich rodziców. Ukrywa się za swoim aparatem i przez obiektyw obserwuje otaczający ją świat.Chce odnaleźć odrobinę szczęścia w swoim życiu.

Mateusz Wiśniewski – dwudziestodwuletni, wysoki i wysportowany chłopak. Brunet o brązowych oczach. Uwielbia sport, całe swoje serce zostawia na boisku. Niestety pewne sytuacje w jego życiu sprawiły że musi zawiesić swoją przygodę z piłką nożną.


                                                          ➤➤➤➤➤➤➤➤


- Co się z tobą stało!? - spojrzałam na chłopaka zdziwiona - Nie przypominasz tej starej, dobrze mi znanej Leny. 

- Mogłabym powiedzieć to samo o Tobie! Gdzie się podział ten szczęśliwy chłopka z sąsiedztwa!? - nie wytrzymałam i też zaczęłam na niego krzyczeć. - Chłopak który całe dnie spędzał na boisku, który cieszył się życiem! Chłopak który miał wielkie plany, marzenia!

- Nie masz prawa tego mówić! Nie było Cię przez dwa lata, nie wiesz nawet co się tutaj działo! - wściekłość była wymalowana na jego twarzy, przyznaję że wyglądał seksownie. - Ja przynajmniej się nie ukrywam za pieprzoną maską! Nie okłamuje najbliższych! Nie mam pieprzonych tajemnic! 

- Pierdol się! - odwróciłam się plecami do bruneta i po prostu odeszłam. 





























sobota, 6 czerwca 2020

Od Karo #2 - Co dalej?

Witajcie! Z tej strony Karo, autorka tego bloga. Jak wiecie zakończyłam prace nad "Piłkareczka". Chciałam podziękować z całego mojego serduszka wszystkim którzy czytali lub nadal czytają tą historię. Wiele dla mnie znaczy to że w ogóle ktoś to przeczyta. Wiem że ta historia nie jest najlepsza i ma wiele błędów, ale jestem cholernie dumna z tego co napisałam. Całą historię pisałam ponad rok czasu, było ciężko, ale i też śmiesznie jak to pisałam. Teraz najważniejsze pytanie...
Co dalej?
Nie będę pisać drugiej części, nie chcę jej pisać. Czuję że to jest ten etap kiedy chcę napisać coś innego. Nie wiem jeszcze co to będzie, jaki to będzie gatunek. Jedynie mogę wam zdradzić że mam napisany już początek. Jakiś pomysł w mojej głowie się zrodził. Ale nie będę nic zdradzać. Przyjdzie czas to się wszystkiego dowiecie. Wiem że chcę wrzucać tu więcej historii typu Dramione które opublikowałam jakiś czas temu. Podoba mi się tak lekka forma krótkich opowiadań. Może kiedyś w ten sposób napiszę coś z "Piłkareczka". Zobaczymy.
Na ten moment wiem że chcę więcej pisać, rozwijać się. 

Ważna informacja!
Na razie nic się nie pojawi ponieważ mam dużo nauki, czekają mnie egzaminy i mam zapierdziel w pracy. Postaram się wrzucić coś jak najszybciej ale też nie chcę na odwal się czegoś pisać. Nie miało by to sensu.

Dziękuje raz jeszcze za wszystko.
Karo.

sobota, 30 maja 2020

Rozdział 21 - Koniec

Gdyby ktoś mi powiedział że po tym wszystkim co się stało wrócę jeszcze do swojej pasji. Odnajdę nowych przyjaciół, będę szczęśliwa to bym go wyśmiała. Załamałam się po wypadku, odrzuciła mnie drużyna i "przyjaciele". Straciłam nadzieje, poddałam się. Nie sądziłam że zmiana szkoły zmieni moje życie diametralnie. Nie wierzyłam w to że jeszcze kiedykolwiek stanę na boisku. Wszystko się zmieniło, poznałam osoby które zaczęły we mnie wierzyć. Było ciężko, ale dałam radę z ich pomocą. Poznałam ludzi dzięki którym wróciłam do gry. Chciałam udowodnić sobie i innym że jeszcze dam radę. Pokazać że nie wolno się poddawać. Udało nam się, wygrałyśmy turniej i pokazałyśmy wszystkim co potrafimy.
Jestem cholernie wdzięczna moim rodzicom, że byli przymnie i wierzyli w mój powrót do "normalności". Byli przy mnie kiedy ich naprawdę potrzebowałam. Dziękuje chłopakom z mojej klasy, moim przyjaciołom że bezczelnie wepchnęli mnie na sale gimnastyczną ( nadal mam ochotę was za to zabić ), nie pozwolili mi zrezygnować w ostatniej chwili. Dziękuje moim wariatkom za to że były przy mnie. Podziękowania należą się też mojej trenerce która motywowała mnie i zawsze mogłam liczyć na szczerą rozmowę.
Dziękuje też Tobie, wszyscy twierdzili że tylko Ty umiesz do mnie trafić, uspokoić. Było różnie między nami ale zawsze wiedziałam, czułam że mogę ci zaufać. Poprawiałeś mi humor, irytowałeś. Dzięki tobie znowu poczułam że żyję. Dziękuje.
Kocham was wszystkich, wiele dla mnie znaczycie. Dziękuje wam.

A wy moi kochani czytelnicy pamiętajcie aby nigdy się nie poddawać. To nie jest koniec mojej historii, nadal będę walczyć o swoje. Nie schodzę jeszcze z boiska, gra toczy się dalej.

Nie poddawaj się, nie daj im tej satysfakcji, bo jeśli się poddasz, to przegrasz, a przegrani nic nie dostają. Mają mniej niż nic i marzą o tym, żeby dostać drugą szansę. Walcz, póki nadal masz tą pierwszą

Zamknęłam laptopa, wcześniej publikując post na blogu. Zrobiło mi się lżej na sercu, jestem szczęśliwa. Do pokoju weszła mama i uśmiechnęła się do mnie.

- Przyjechali Skarbie. - wstałam z łóżka, wzięłam torebkę i skierowałam się przed dom. Na podjeździe stały dwa samochody a obok nich stali moi przyjaciele, moja mała rodzinka. Jestem szczęśliwa że ich mam. Uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam w kierunku Matteo, który od razu mnie przytulił.

- Gołąbeczki jedziemy bo się zaraz spóźnimy! - poganiał nas Adam, wsiedliśmy do samochodów i odjechaliśmy. Szczęśliwa i spełniona te dwa słowa teraz mnie opisują. Wierzę w to że to uczucie będzie trwać jak najdłużej.


#6 Mateusz

 Nie kłamałem mówiąc Lenie że od czasu do czasu wracam do chwil kiedy byliśmy dzieciakami. Smarkaczami które niczym się nie martwiły i  spęd...