- Nie pyskuj! - babcia wkurzyła się. - Lenka martwimy się o ciebie z dziadkiem. - powiedziała trochę spokojnie.
- Babciu chciałabym już wyjechać i spokojnie dojechać do Gadki zanim się ściemni. Nie pomagasz mi w tym. - wsiadłam do samochodu.
- No dobrze ale zadzwoń chociaż na jakimś postoju czy coś. - powiedziała zrezygnowana Grażynka. Wygrałam tą bitwę.
- Dobrze, zadzwonię. Pa! - rozłączyłam się szybko zanim zaczęłaby znowu nawijać. Odłożyła telefon na siedzenie obok gdzie leżała też tam moja torebka. Odpaliłam samochód i ruszyłam w drogę.
Gadka to mała miejscowość pod Łodzią, mój dom, moje miejsce na ziemi. To tutaj wychowywałam się, tu miałam swoich bliskich. To właśnie w tej miejscowości jestem już od piętnastu minut i siedzę w samochodzie przed bramą która prowadzi do mojego domu. Siedzę i zastanawiam się jak powiedzieć prawdę najbliższym. Jak powiedzieć rodzinie która uważa cię za "kobietę sukcesu" że schrzaniłam swoje idealne życie. Od dwóch lat żyje w kłamstwie. Dwa lata temu wyjechałam na studia fotograficzne do Krakowa i od tego momentu zaczęłam kłamać nałogowo. Wywalili mnie ze szkoły, straciłam prace i mieszkanie a to wszystko przez osoby którym zaufałam. Dlatego też tu jestem. Dziadkom powiedziałam że wzięłam roczną dziekankę i po wakacjach zaczyna praktyki w studio fotograficznym. Ucieszyli się jak powiedziałam im że spędzę z nimi dwa miesiące wakacji. W końcu nie widzieli mnie przez dwa lata.
- Boże! - wystraszyłam się gdy ktoś zapukał mi do samochodu. Po drugiej stronie stał dziadek. - Wystraszyłeś mnie. - powiedziałam gdy wysiadałam z samochodu. Podeszłam do dziadka i go przytuliłam. - Cześć!
- Babcia przeżywa zawał bo miałaś być dwadzieścia minut temu. Kazała mi iść cię szukać. - powiedział rozbawiony.
- Babcia jak zwykle wyolbrzymia wszystko. - wyciągnęłam bagaże i spojrzałam na dziadka. - Ona myślała że przyjeżdżam do was tylko dlatego aby uświadomić was że zostaniecie pradziadkami.
- Co poradzić taka jest nasza Grażynka. Chodźmy, nie pozwólmy jej dłużej czekać. - zaśmiałam się na jego słowa. - Zobacz kogo przyprowadziłem. - powiedział staruszek gdy tylko weszliśmy do domu.
Z pomieszczenia którym była kuchnia wyłoniła się starsza kobieta po sześćdziesiątce, na jej twarzy oprócz zmarszczek które swoją drogą dodawały jej uroku był szczery uśmiech.
- Lenka, moja kochana. - przytuliła mnie - Wyrosłaś, schudłaś... Czy ty jadłaś coś w tym Krakowie?
Ciekawe kiedy babciu, walczyłam o przetrwanie. Babcia miała racje, zmieniłam się. Wyjeżdżając z Gadki byłam lekko pulchną blondynką z włosami do pasa. Aktualnie moje włosy sięgają ramion a ciało pokrywa masa tatuaży robionych po znajomości.
- Też za Tobą tęskniłam babciu. - uśmiechnęłam się do kobiety.
- Powinnaś dostać porządny opieprz za to że nie przyjeżdżałaś w ciągu dwóch lat, ale nie potrafię się na ciebie gniewać. - kobieta popłakała się z radości.
- Lenka daj kluczyki to wprowadzę samochód na podwórko. - odezwał się dziadek o którym zapomniałam. Podałam mu kluczyki a babcia zaciągnęła mnie do kuchni gdzie czekała na mnie góra jedzenia.
- Siadaj, zajadaj i opowiadaj jak tam w wielkim świecie.
No to się zaczyna. Prawda czy kłamstwo? Nie chcę ich okłamywać ale z drugiej strony nie chcę ich informować jaką jestem katastrofą. Nie chcę ich zawieść.
- Kraków jest piękny, na studiach ciężko ale rewelacyjnie zarazem. Dużo by tu opowiadać ale jestem zmęczona. Możemy jutro dokończyć tą historie? - spojrzałam na nią błagalnie.
- Niech Ci będzie. Jedz. - uśmiechnęła się ponuro. Grażynka to kobieta kochająca różne historie i ploteczki. Wścibska diablica.
- mam nadzieje że nie zamęczyłaś mojej wnuczki kobieto. - do kuchni wszedł dziadek oddając mi kluczyki. - Samochód na podwórku, walizka w pokoju. - uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam.
- Dziękuje.
- Ja zamęczam?! Głupoty gadasz Zenon. - babcia się oburzyła. Uwielbiałam moich dziadków i te ich kłótnie o głupoty. Kocham ich bardzo, to właśnie oni zaopiekowali się mną po śmierci moich rodziców. Anna i Karol Wujak, moi rodzice którzy zginęli w wypadku samochodowym gdy miałam dziesięć lat.
Od tamtego czasu Grażka i Zenek zastępują mi rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz