sobota, 30 maja 2020

Rozdział 21 - Koniec

Gdyby ktoś mi powiedział że po tym wszystkim co się stało wrócę jeszcze do swojej pasji. Odnajdę nowych przyjaciół, będę szczęśliwa to bym go wyśmiała. Załamałam się po wypadku, odrzuciła mnie drużyna i "przyjaciele". Straciłam nadzieje, poddałam się. Nie sądziłam że zmiana szkoły zmieni moje życie diametralnie. Nie wierzyłam w to że jeszcze kiedykolwiek stanę na boisku. Wszystko się zmieniło, poznałam osoby które zaczęły we mnie wierzyć. Było ciężko, ale dałam radę z ich pomocą. Poznałam ludzi dzięki którym wróciłam do gry. Chciałam udowodnić sobie i innym że jeszcze dam radę. Pokazać że nie wolno się poddawać. Udało nam się, wygrałyśmy turniej i pokazałyśmy wszystkim co potrafimy.
Jestem cholernie wdzięczna moim rodzicom, że byli przymnie i wierzyli w mój powrót do "normalności". Byli przy mnie kiedy ich naprawdę potrzebowałam. Dziękuje chłopakom z mojej klasy, moim przyjaciołom że bezczelnie wepchnęli mnie na sale gimnastyczną ( nadal mam ochotę was za to zabić ), nie pozwolili mi zrezygnować w ostatniej chwili. Dziękuje moim wariatkom za to że były przy mnie. Podziękowania należą się też mojej trenerce która motywowała mnie i zawsze mogłam liczyć na szczerą rozmowę.
Dziękuje też Tobie, wszyscy twierdzili że tylko Ty umiesz do mnie trafić, uspokoić. Było różnie między nami ale zawsze wiedziałam, czułam że mogę ci zaufać. Poprawiałeś mi humor, irytowałeś. Dzięki tobie znowu poczułam że żyję. Dziękuje.
Kocham was wszystkich, wiele dla mnie znaczycie. Dziękuje wam.

A wy moi kochani czytelnicy pamiętajcie aby nigdy się nie poddawać. To nie jest koniec mojej historii, nadal będę walczyć o swoje. Nie schodzę jeszcze z boiska, gra toczy się dalej.

Nie poddawaj się, nie daj im tej satysfakcji, bo jeśli się poddasz, to przegrasz, a przegrani nic nie dostają. Mają mniej niż nic i marzą o tym, żeby dostać drugą szansę. Walcz, póki nadal masz tą pierwszą

Zamknęłam laptopa, wcześniej publikując post na blogu. Zrobiło mi się lżej na sercu, jestem szczęśliwa. Do pokoju weszła mama i uśmiechnęła się do mnie.

- Przyjechali Skarbie. - wstałam z łóżka, wzięłam torebkę i skierowałam się przed dom. Na podjeździe stały dwa samochody a obok nich stali moi przyjaciele, moja mała rodzinka. Jestem szczęśliwa że ich mam. Uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam w kierunku Matteo, który od razu mnie przytulił.

- Gołąbeczki jedziemy bo się zaraz spóźnimy! - poganiał nas Adam, wsiedliśmy do samochodów i odjechaliśmy. Szczęśliwa i spełniona te dwa słowa teraz mnie opisują. Wierzę w to że to uczucie będzie trwać jak najdłużej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#6 Mateusz

 Nie kłamałem mówiąc Lenie że od czasu do czasu wracam do chwil kiedy byliśmy dzieciakami. Smarkaczami które niczym się nie martwiły i  spęd...