-
Czemu je okłamałaś Sanders? - w tym momencie uświadomiłam sobie
że mam problem i to poważny.
-
Po pierwsze nie wiem o co ci chodzi. Po drugie muszę iść się
przebrać bo zaraz zajęcia i tobie radze uczynić to samo. -
ominęłam chłopaka i uciekłam do szatni. Przebrałam się w strój
sportowy i razem z dziewczynami poszłam na sale gimnastyczną.
Wszyscy byli już na sali oraz ten idiota także.
- Witam wszystkich. - powiedziała kobieta stojąca na środku sali. - Dzisiaj mamy łączone zajęcia z chłopakami z powodu niedyspozycji pana który ma z wami zazwyczaj zajęcia. Zastanówcie się w co chcecie pograć macie minutę.
- Siatkówka – powiedziała Zoey na co każda z dziewczyn się zgodziła jednak ktoś od chłopaków także się odezwał.
- Piłka nożna – na te słowa odwróciłam głowę w stronę osoby która to powiedziała z zamieram uduszenia jej. Wiecie kogo zobaczyłam szczerzącego się do mnie, idiotę którego poznałam na korytarzu.
- Zoey i Matteo do mnie. Zagracie w kamień, papier i nożyce, ten kto wygra decyduje w co zagracie. Rozumiemy się. - kobieta spojrzała na dwójkę uczniów stojących przed nią.
- Tak – powiedzieli jednocześnie. Miałam ogromna nadzieje że jednak Zoey wygra. Nie chciałam grać w piłkę. Jeszcze nie jestem gotowa, boję się pomimo iż strasznie tęsknię z tym sportem. Moje rozmyślania przerwały wiwaty chłopaków co oznaczało że mój koszmar się spełni właśnie w tej chwili. Ten idiota Matteo pokonał Zoey.
- Skoro się już wcześniej zgłosiliście to wy będziecie także wybierać składy drużyn.- Natychmiast spojrzałam w stronę Zoey mając nadzieje że zrozumie, że chcę być w jej drużynie. Jednak ta wariatka nie zwracała na mnie uwagi. - Zoey wybierasz pierwsza. - dziewczyna podskoczyła ze szczęścia. Rozejrzała się po zgromadzonych uczniach. Kiedy tylko zauważyła mnie posłała mi przepraszający uśmiech i przeleciała wzrokiem na stronę chłopaków.
- Nico do mnie. - pokazała na wysokiego ciemnego blondyna. Chłopak przeszedł na stronę Zoey a ja miałam dziwne przeczucie że jestem już w czarnej dupie. Spojrzałam na Matteo który głupkowato uśmiechał się w moją stronę. Nie, nie tylko nie to.
- Nowa. - przysięgam zabije go kiedyś. Ruszyłam w jego stronę czując na sobie wzrok każdej zgromadzonej osoby w tej sali.
- Dla twojej wiadomości mam imię i nazwisko. - spojrzałam na niego wściekle.
- Wiem Sanders.- przysięgam że jeśli jeszcze raz się odezwie to rozwalę mu tą jego twarzyczkę. Chwilę później drużyny były już całkowicie wybrane. W mojej drużynie były jeszcze tylko dwie dziewczyny których imion nie pamiętam a reszta to chłopaki. Nauczycielka przed rozpoczęciem gry kazała nam się jeszcze rozgrzać. Rozgrzewkę poprowadziła Amanda, widać że wie co robi. Po ostatnim ćwiczeniu leżałam z zamkniętymi oczami na podłodze próbując złapać oddech. Z jednej strony umieram ze zmęczenia bo kondycji brakuje a z drugiej wróciło to fajne uczucie zmęczenia po treningu. Otworzyłam oczy z postanowieniem wstania już z podłogi ale ktoś mnie powstrzymał. Nade mną stał idiota Matteo wystawił rękę w moją stronę. Rozum podpowiadał mi abym nie robiła nic głupiego i bez jego pomocy wstała ale ciekawość wygrała z rozumem i złapałam jego dłoń. Chłopak pomógł mi wstać, od razu po tym chciałam od niego odejść. Jednak on mi to uniemożliwił.
- Kondycja już nie ta, Piłkareczko? - chłopak starał się mówić tak aby nikt tego nie usłyszał.
- Po pierwsze nie nazywaj mnie tak. Po drugie o co ci do cholery jasnej chodzi? - nie czekając na odpowiedź wyminęłam chłopaka i podeszłam do dziewczyn.
- Dobra koniec pogaduszek, zaczynamy grę – poinformowała nas nauczycielka. Matteo podszedł do mnie.
- Mam nadzieje że pokażesz na co cię stać Piłkareczko. - chłopak zostawił mnie samą i podszedł do reszty drużyny. Każdy zajął swoje miejsca, ustawiłam się na prawej obronie tak aby nikt nie zwracał na mnie uwagi pomimo iż wolałam być na ataku lub jako pomocnik. Gra się zaczęła, mój koszmar się zaczął.
****
Pierwsza połowa minęła szybko i bez jakiegoś wysiłku. Ja nie rzucałam się w oczy i było mi z tym dobrze. Chociaż muszę przyznać że czasami były momenty w których po prostu chciałam normalnie zagrać, jednak od razu przypominałam sobie mój ostatni mecz i strach powracał. Idiota pomimo iż był zajęty grą to i tak od czasu do czasu przyglądał mi się. Po jego minie wnioskuje że nie jest zadowolony z mojej postawy.
- Koniec przerwy, macie jeszcze dwadzieścia minut gry. - słowa nauczycielki sprawiły że każdy od razu wstał ze swoich miejsc. Podczas lekcji zauważyłam że każdy na tej sali szanuje tą nauczycielkę i przyznam że nawet fajna kobitka z niej. Moja drużyna zajęła drugą połowę sali i znowu znalazłam się na obronie, pomimo iż cholernie chciałam udać się na atak. Cel był taki sam jak wcześniej, nie zwracać na siebie uwagi zgromadzonych uczniów. Zauważyłam że Matteo rozmawiał z chłopakiem którego imienia nie pamiętam a później nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak z którym gadał Matteo podbiegł do mnie.
- Zamiana miejsc Nowa, Matteo każe ci przyjść do niego. - spojrzałam na tamtego idiotę który przywołał mnie gestem ręki. Niechętnie ruszyłam w jego kierunku.
- Czego chcesz?
- Marnujesz się tam Sanders...pokaż wreszcie na co cię stać. - chciałam już mu powiedzieć żeby się w końcu ode mnie odczepił ale nauczycielka mi przerwała.
- Możecie zakończyć swoje pogaduszki i zacząć w końcu grać.
Zaczęło się przedstawienie, aktualnie mój plan to wielki nie wypał. Staram się aby nie mieć piłki przy sobie, kiedy tylko ja dostaje to od razu podaję ją komuś innemu z mojej drużyny. Korci mnie aby pokazać temu idiocie co naprawdę potrafię ale nie dam za wygraną. Po raz kolejny piłka ląduje przy moich nogach tylko w tym momencie widzę mały problem nie ma komu podać a na dodatek przeciwnik chce odebrać mi piłkę. Szybko szukam Matteo aby mu podać piłkę jednak jest za daleko i na dodatek jest kryty. Podejmuję najgorszą decyzje w tym momencie. Mój mózg mówi "nie" ale serce go nie słucha. Wymijam Nico tak jak najlepiej umiem zostawiając go z tyłu w wielkim osłupieniu i kieruje się w stronę bramki przy okazji orientując się komu mogę podać. Widzę chłopaka z mojej drużyny chcę mu już podać jednak przede mną pojawia się z powrotem Nico który trochę mnie zdekoncentrował. Chłopak próbuje mi zabrać piłkę ale nie pozwalam mu na to. Jakimś cudem udaje mi się wyminąć chłopaka jednak po chwili czuję że chłopak podstawił mi nogę co skutkuje upadkiem na podłogę. Upadek przywołał wspomnienia i do tego upadłam na nogę po operacji co skutkowało okropnym bólem. Natychmiast z moich oczy zaczęły wypływać łzy. Nauczycielka podbiegła do mnie wraz z innymi uczniami. Kobieta zadawała mi jakieś pytania ja jednak w ogóle jej nie słuchałam. Chciałam po prostu uciec stamtąd w tym momencie. Nie zwracając na nikogo uwagi jakimś cudem udało mi się wstać. Chciałam iść w kierunku szatni jednak moja noga mi na to nie pozwoliła. Czułam jak tracę siłę w nodze i przygotowywałam się psychicznie na ponowne starcie z podłogą jednak to nie nastąpiło. Ktoś mnie złapał, moim wybawicielem okazał się Matteo. Kiedy tylko zobaczyłam twarz tego idioty od razu z powrotem wstałam na proste nogi i na szczęście tym razem udało mi się to. Nie patrząc na nikogo, wściekła na samą siebie oraz tego imbecyla ruszyłam do szatni. Gdzie po prostu zaczęłam płakać jak małe dziecko. Po chwili uspokoiłam się i zaczęłam się przebierać w nie przepocone ciuchy. Kiedy byłam już ubrana w czyste ciuchy do szatni weszły dziewczyny. Podeszła do mnie Zoey.
- Wszystko w porządku? Co się tam stało? - wyminęłam dziewczynę i wyszłam z szatni. Skierowałam się na parking szkolny gdzie miał czekać na mnie mój ojciec. Znalazłam samochód ojca i wsiadłam na miejsce pasażera.
- Jak tam w szkole? - spojrzałam na ojca który uśmiechał się do mnie.
- W porządku.- odwróciłam wzrok od ojca i wlepiłam go w widoki za oknem. Droga powrotna minęła nam w ciszy i spokoju. Po przyjeździe do domu od razu zamknęłam się w pokoju i postanowiłam zrobić porządki w szafie aby tylko nie myśleć o całej dzisiejszej sytuacji. Po godzinie składania i układania ubrań nareszcie skończyłam, nadal miałam w głowie całą sytuacje ale się już nią tak nie przejmowałam. Postanowiłam odpalić laptopa i sprawdzić portale społecznościowe na których nie było mnie od kilku dni. Wchodząc na fejsa zauważyłam trzy nowe zaproszenia do znajomych. Pierwsze z nich było od Zoey która już w tamtym tygodniu marudziła mi abym ja wreszcie przyjęła. Postanowiłam to zrobić. Kolejne było od Nico które także przyjęłam. Od razu po tej czynności otrzymałam od niego wiadomość.
Od Nico:
Przepraszam cie za dzisiaj. Mam nadzieje że nic ci nie jest.
Do Nico:
Przeprosiny przyjęte. Nie nic się nie stało. :)
Od Nico:
To się cieszę. Do jutra. :)
Przypomniało mi się że jeszcze jedna osoba wysłała mi zaproszenie. Z powrotem weszłam w powiadomienia i zauważyłam że trzecie zaproszenie jest od Matteo. Spodziewałam się że nadejdzie ten moment kiedy będę mieć go w znajomych bo coś czuje że on nigdy nie odpuszcza. Przyjęłam zaproszenie i wróciłam do przeglądania głównej strony. Mój wzrok padł na informacje o naborze do mojej starej drużyny. W tym roku brakuje im kilku osób bo w tamtym roku kilka zawodniczek skończyło szkołę plus mój wypadek i zmiana szkoły. Nie wiem czemu nadal obserwuje ich stronkę która przypomina mi o wydarzeniach z tamtego roku. Postanowiłam się nie przejmować i zrobić to co od dawna powinnam była. Przestałam obserwować ich stronkę i jakoś momentalnie zrobiło mi się lepiej na serduszku. Moją uwagę przykuło nowe powiadomienie o nowej wiadomości. Zgadnijcie kto do mnie napisał.
Od Matteo:
Jak się czujesz?
Do Matteo:
Jak się czuje?! Odczep się ode mnie człowieku! Gdyby nie ty to by do tego nie doszło!
Ten idiota znowu zaczyna mnie wkurzać. Stwierdziłam że nie będę się jeszcze bardziej denerwować i po prostu wylogowałam się. Zamknęłam laptopa i postanowiłam iść się przygotować do snu. Gorący prysznic to jest to co aktualnie potrzebuje.
- Witam wszystkich. - powiedziała kobieta stojąca na środku sali. - Dzisiaj mamy łączone zajęcia z chłopakami z powodu niedyspozycji pana który ma z wami zazwyczaj zajęcia. Zastanówcie się w co chcecie pograć macie minutę.
- Siatkówka – powiedziała Zoey na co każda z dziewczyn się zgodziła jednak ktoś od chłopaków także się odezwał.
- Piłka nożna – na te słowa odwróciłam głowę w stronę osoby która to powiedziała z zamieram uduszenia jej. Wiecie kogo zobaczyłam szczerzącego się do mnie, idiotę którego poznałam na korytarzu.
- Zoey i Matteo do mnie. Zagracie w kamień, papier i nożyce, ten kto wygra decyduje w co zagracie. Rozumiemy się. - kobieta spojrzała na dwójkę uczniów stojących przed nią.
- Tak – powiedzieli jednocześnie. Miałam ogromna nadzieje że jednak Zoey wygra. Nie chciałam grać w piłkę. Jeszcze nie jestem gotowa, boję się pomimo iż strasznie tęsknię z tym sportem. Moje rozmyślania przerwały wiwaty chłopaków co oznaczało że mój koszmar się spełni właśnie w tej chwili. Ten idiota Matteo pokonał Zoey.
- Skoro się już wcześniej zgłosiliście to wy będziecie także wybierać składy drużyn.- Natychmiast spojrzałam w stronę Zoey mając nadzieje że zrozumie, że chcę być w jej drużynie. Jednak ta wariatka nie zwracała na mnie uwagi. - Zoey wybierasz pierwsza. - dziewczyna podskoczyła ze szczęścia. Rozejrzała się po zgromadzonych uczniach. Kiedy tylko zauważyła mnie posłała mi przepraszający uśmiech i przeleciała wzrokiem na stronę chłopaków.
- Nico do mnie. - pokazała na wysokiego ciemnego blondyna. Chłopak przeszedł na stronę Zoey a ja miałam dziwne przeczucie że jestem już w czarnej dupie. Spojrzałam na Matteo który głupkowato uśmiechał się w moją stronę. Nie, nie tylko nie to.
- Nowa. - przysięgam zabije go kiedyś. Ruszyłam w jego stronę czując na sobie wzrok każdej zgromadzonej osoby w tej sali.
- Dla twojej wiadomości mam imię i nazwisko. - spojrzałam na niego wściekle.
- Wiem Sanders.- przysięgam że jeśli jeszcze raz się odezwie to rozwalę mu tą jego twarzyczkę. Chwilę później drużyny były już całkowicie wybrane. W mojej drużynie były jeszcze tylko dwie dziewczyny których imion nie pamiętam a reszta to chłopaki. Nauczycielka przed rozpoczęciem gry kazała nam się jeszcze rozgrzać. Rozgrzewkę poprowadziła Amanda, widać że wie co robi. Po ostatnim ćwiczeniu leżałam z zamkniętymi oczami na podłodze próbując złapać oddech. Z jednej strony umieram ze zmęczenia bo kondycji brakuje a z drugiej wróciło to fajne uczucie zmęczenia po treningu. Otworzyłam oczy z postanowieniem wstania już z podłogi ale ktoś mnie powstrzymał. Nade mną stał idiota Matteo wystawił rękę w moją stronę. Rozum podpowiadał mi abym nie robiła nic głupiego i bez jego pomocy wstała ale ciekawość wygrała z rozumem i złapałam jego dłoń. Chłopak pomógł mi wstać, od razu po tym chciałam od niego odejść. Jednak on mi to uniemożliwił.
- Kondycja już nie ta, Piłkareczko? - chłopak starał się mówić tak aby nikt tego nie usłyszał.
- Po pierwsze nie nazywaj mnie tak. Po drugie o co ci do cholery jasnej chodzi? - nie czekając na odpowiedź wyminęłam chłopaka i podeszłam do dziewczyn.
- Dobra koniec pogaduszek, zaczynamy grę – poinformowała nas nauczycielka. Matteo podszedł do mnie.
- Mam nadzieje że pokażesz na co cię stać Piłkareczko. - chłopak zostawił mnie samą i podszedł do reszty drużyny. Każdy zajął swoje miejsca, ustawiłam się na prawej obronie tak aby nikt nie zwracał na mnie uwagi pomimo iż wolałam być na ataku lub jako pomocnik. Gra się zaczęła, mój koszmar się zaczął.
****
Pierwsza połowa minęła szybko i bez jakiegoś wysiłku. Ja nie rzucałam się w oczy i było mi z tym dobrze. Chociaż muszę przyznać że czasami były momenty w których po prostu chciałam normalnie zagrać, jednak od razu przypominałam sobie mój ostatni mecz i strach powracał. Idiota pomimo iż był zajęty grą to i tak od czasu do czasu przyglądał mi się. Po jego minie wnioskuje że nie jest zadowolony z mojej postawy.
- Koniec przerwy, macie jeszcze dwadzieścia minut gry. - słowa nauczycielki sprawiły że każdy od razu wstał ze swoich miejsc. Podczas lekcji zauważyłam że każdy na tej sali szanuje tą nauczycielkę i przyznam że nawet fajna kobitka z niej. Moja drużyna zajęła drugą połowę sali i znowu znalazłam się na obronie, pomimo iż cholernie chciałam udać się na atak. Cel był taki sam jak wcześniej, nie zwracać na siebie uwagi zgromadzonych uczniów. Zauważyłam że Matteo rozmawiał z chłopakiem którego imienia nie pamiętam a później nasze spojrzenia się skrzyżowały. Chłopak z którym gadał Matteo podbiegł do mnie.
- Zamiana miejsc Nowa, Matteo każe ci przyjść do niego. - spojrzałam na tamtego idiotę który przywołał mnie gestem ręki. Niechętnie ruszyłam w jego kierunku.
- Czego chcesz?
- Marnujesz się tam Sanders...pokaż wreszcie na co cię stać. - chciałam już mu powiedzieć żeby się w końcu ode mnie odczepił ale nauczycielka mi przerwała.
- Możecie zakończyć swoje pogaduszki i zacząć w końcu grać.
Zaczęło się przedstawienie, aktualnie mój plan to wielki nie wypał. Staram się aby nie mieć piłki przy sobie, kiedy tylko ja dostaje to od razu podaję ją komuś innemu z mojej drużyny. Korci mnie aby pokazać temu idiocie co naprawdę potrafię ale nie dam za wygraną. Po raz kolejny piłka ląduje przy moich nogach tylko w tym momencie widzę mały problem nie ma komu podać a na dodatek przeciwnik chce odebrać mi piłkę. Szybko szukam Matteo aby mu podać piłkę jednak jest za daleko i na dodatek jest kryty. Podejmuję najgorszą decyzje w tym momencie. Mój mózg mówi "nie" ale serce go nie słucha. Wymijam Nico tak jak najlepiej umiem zostawiając go z tyłu w wielkim osłupieniu i kieruje się w stronę bramki przy okazji orientując się komu mogę podać. Widzę chłopaka z mojej drużyny chcę mu już podać jednak przede mną pojawia się z powrotem Nico który trochę mnie zdekoncentrował. Chłopak próbuje mi zabrać piłkę ale nie pozwalam mu na to. Jakimś cudem udaje mi się wyminąć chłopaka jednak po chwili czuję że chłopak podstawił mi nogę co skutkuje upadkiem na podłogę. Upadek przywołał wspomnienia i do tego upadłam na nogę po operacji co skutkowało okropnym bólem. Natychmiast z moich oczy zaczęły wypływać łzy. Nauczycielka podbiegła do mnie wraz z innymi uczniami. Kobieta zadawała mi jakieś pytania ja jednak w ogóle jej nie słuchałam. Chciałam po prostu uciec stamtąd w tym momencie. Nie zwracając na nikogo uwagi jakimś cudem udało mi się wstać. Chciałam iść w kierunku szatni jednak moja noga mi na to nie pozwoliła. Czułam jak tracę siłę w nodze i przygotowywałam się psychicznie na ponowne starcie z podłogą jednak to nie nastąpiło. Ktoś mnie złapał, moim wybawicielem okazał się Matteo. Kiedy tylko zobaczyłam twarz tego idioty od razu z powrotem wstałam na proste nogi i na szczęście tym razem udało mi się to. Nie patrząc na nikogo, wściekła na samą siebie oraz tego imbecyla ruszyłam do szatni. Gdzie po prostu zaczęłam płakać jak małe dziecko. Po chwili uspokoiłam się i zaczęłam się przebierać w nie przepocone ciuchy. Kiedy byłam już ubrana w czyste ciuchy do szatni weszły dziewczyny. Podeszła do mnie Zoey.
- Wszystko w porządku? Co się tam stało? - wyminęłam dziewczynę i wyszłam z szatni. Skierowałam się na parking szkolny gdzie miał czekać na mnie mój ojciec. Znalazłam samochód ojca i wsiadłam na miejsce pasażera.
- Jak tam w szkole? - spojrzałam na ojca który uśmiechał się do mnie.
- W porządku.- odwróciłam wzrok od ojca i wlepiłam go w widoki za oknem. Droga powrotna minęła nam w ciszy i spokoju. Po przyjeździe do domu od razu zamknęłam się w pokoju i postanowiłam zrobić porządki w szafie aby tylko nie myśleć o całej dzisiejszej sytuacji. Po godzinie składania i układania ubrań nareszcie skończyłam, nadal miałam w głowie całą sytuacje ale się już nią tak nie przejmowałam. Postanowiłam odpalić laptopa i sprawdzić portale społecznościowe na których nie było mnie od kilku dni. Wchodząc na fejsa zauważyłam trzy nowe zaproszenia do znajomych. Pierwsze z nich było od Zoey która już w tamtym tygodniu marudziła mi abym ja wreszcie przyjęła. Postanowiłam to zrobić. Kolejne było od Nico które także przyjęłam. Od razu po tej czynności otrzymałam od niego wiadomość.
Od Nico:
Przepraszam cie za dzisiaj. Mam nadzieje że nic ci nie jest.
Do Nico:
Przeprosiny przyjęte. Nie nic się nie stało. :)
Od Nico:
To się cieszę. Do jutra. :)
Przypomniało mi się że jeszcze jedna osoba wysłała mi zaproszenie. Z powrotem weszłam w powiadomienia i zauważyłam że trzecie zaproszenie jest od Matteo. Spodziewałam się że nadejdzie ten moment kiedy będę mieć go w znajomych bo coś czuje że on nigdy nie odpuszcza. Przyjęłam zaproszenie i wróciłam do przeglądania głównej strony. Mój wzrok padł na informacje o naborze do mojej starej drużyny. W tym roku brakuje im kilku osób bo w tamtym roku kilka zawodniczek skończyło szkołę plus mój wypadek i zmiana szkoły. Nie wiem czemu nadal obserwuje ich stronkę która przypomina mi o wydarzeniach z tamtego roku. Postanowiłam się nie przejmować i zrobić to co od dawna powinnam była. Przestałam obserwować ich stronkę i jakoś momentalnie zrobiło mi się lepiej na serduszku. Moją uwagę przykuło nowe powiadomienie o nowej wiadomości. Zgadnijcie kto do mnie napisał.
Od Matteo:
Jak się czujesz?
Do Matteo:
Jak się czuje?! Odczep się ode mnie człowieku! Gdyby nie ty to by do tego nie doszło!
Ten idiota znowu zaczyna mnie wkurzać. Stwierdziłam że nie będę się jeszcze bardziej denerwować i po prostu wylogowałam się. Zamknęłam laptopa i postanowiłam iść się przygotować do snu. Gorący prysznic to jest to co aktualnie potrzebuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz