poniedziałek, 24 lutego 2020

Rozdział 10


Do pierwszego meczu rozpoczynającego mistrzostwa zostały dwa dni. Przez ostatnie trzy tygodnie przygotowywaliśmy się do tego turnieju. Trenerka podczas naszych spotkań pracowała z nami nad tym abyśmy się w jak największym stopniu się zgrały jako drużyna. Sprawdzaliśmy kto na jakiej pozycji najlepiej się odnajduje i ustalaliśmy plan działania dotyczący mistrzostw. Z dnia na dzień każdy stawała się coraz bardziej podekscytowany turniejem. Jeśli chodzi o mnie to oprócz treningów pracowałam nad kondycją. Codziennie po szkole biegałam i nawet mój ojczulek stwierdził że mi będzie pomagał. Więc czas wolny spędzałam z ojcem w ogrodzie trenując lub biegając. Nadal moja kondycja jest słaba ale widać postępy z czego jestem zadowolona. Zauważyła je nawet trenerka.
Powiedziała mi to nawet dzisiaj po zajęciach z nią. 
- Kto normalny ustawia nam trening zaraz po wuefie? - Zoey zaczęła narzekać. Właśnie czekamy w szatni na resztę drużyny po zakończonych lekcjach.
- Nie narzekaj, inne drużyny też muszą kiedyś trenować. - powiedziałam, naszą krótką wymianę zdań  przerwały dziewczyny z drużyny które weszły do szatni. Razem z Zoey poczekałyśmy na nasze koleżanki. Gdy tylko się przebrały ruszyłyśmy na boisko gdzie miałyśmy mieć trening. Męska drużyna zamieniła się dzisiaj z nami na salę gimnastyczną. Nauczycielka czekała już na nas, podeszłyśmy do niej.
- Witajcie. Z nim zaczniemy mam wam do przekazania kilka informacji. - kobieta spojrzała w swój notatnik - Za dwa dni rozpoczynają się zawody i mamy zaproszenie na pierwszy mecz. Zostały zaproszone wszystkie drużyny. Ucieszy was pewnie wiadomość że w czwartek nie macie zajęć dlatego że idziemy na rozpoczęcie. - wszyscy zaczęli się cieszyć bo nie będziemy musiały siedzieć w szkole. - Kolejna informacja jest taka że my będziemy grali w poniedziałek z Nieposkromionymi Pingwinami, niestety nie na naszym boisku. - nigdy nie sądziłam że jeszcze zagram na boisku mojej starej szkoły. - To chyba tyle z informacji które miałam wam przekazać. Zaczynam trening! Sara rozgrzewka! - ostatnie słowa skierowała do kapitana drużyny. Rudowłosa rozpoczęła swoje zadanie.

- Jak się czujesz z faktem że odwiedzimy twoją dawną szkołę? - odezwała się Zoey po skończonym treningu gdy wychodziłyśmy z szatni.
- Nie wiem, mam mieszane uczucia do tego wszystkiego. - kierowaliśmy się w stronę parkingu -Dobra ja spadam bo ojciec na mnie czeka. - pożegnałam się z dziewczyną i poszłam w kierunku samochodu taty.
- Jak tam trening? - usłyszałam gdy tylko zajęłam miejsce pasażera.
- Pytasz się o to po każdym treningu. Odpowiedź brzmi dobrze. - zaczęłam się śmiać razem z ojcem. Po powrocie do domu zjadłam obiad i zamknęłam się pokoju aby się trochę pouczyć, nie tylko samą piłką się żyje.Siedziałam na łóżku ze stertą książek dookoła siebie. Nad tymi książkami siedziałam już dobre dwie godzin, więc stwierdziłam że czas na przerwę. W całym tym bałaganie odnalazłam telefon z zamiarem sprawdzenia co się dzieje w świecie portali społecznościowych. Na małym ekraniku zauważyłam nieodczytaną wiadomość.

Od Moreno:
Siema Sanders, cholernie mi się nudzi. 
Z Nico nie mam o czym gadać, więc pisze do ciebie.
Co tam?

Do Moreno:
Na pewno masz innych kolegów Moreno.
Właśnie się uczę. Ty też mógłbyś spróbować.

Od Moreno:
Jakaś ty śmieszna Sanders.
Co powiesz na spotkanie?
Ja, ty, piłka i moja siostra.
Ostatnio mnie dręczyła że chce się  z tobą spotkać.

Do Moreno:
Nie dam rady. Nauka :)
Przekaż siostrze że kiedy indziej się z nią chętnie spotkam.

Od Moreno:
Nudna jesteś. :)
Jak tam samopoczucie przed turniejem?

Czy wszyscy muszą mnie męczyć tym pytaniem? Mam już dość. Może to był zły pomysł aby wracać do piłki?

Do Moreno:
A jak ma być?
Nie sądziłam że jeszcze kiedy kol wiek zagram,
 a co dopiero na moim starym boisku.

Od Moreno:
No to kiepsko widzę.
Staraj się nie przejmować ty wszystkim. :)

Moreno "mistrz pocieszania". Czujecie ten sarkazm? 

Do Moreno:
Łatwo ci powiedzieć.
Staram się nie myśleć. 
Chcę wygrać te cholerne mistrzostwa.
Chcę udowodnić że jestem coś warta i nie chce zawieść was wszystkich.

Od Moreno:
Uda wam się. Wszyscy w was wierzą. 
Ja w ciebie wierzę.

Zrobiło mi się miło na serduszko po słowach Matteo. Coś czuje że jeszcze jest dla niego szansa aby nie był idiotą w moich oczach.

Do Moreno:
Dzięki.


Ostatnio zauważyłam że chłopak trochę się zmienił. Stał się cichy, rzadko kiedy mi dogryza, niewiele mówi. Chodzi często zamyślony. Coś z nim jest nie tak, zaczynam się martwić o niego. Muszę się dowiedzieć co mu jest. O to jest mój plan na najbliższy czas, oprócz wygrania mistrzostw.
Po tym jak skończyłam pisać z Matteo stwierdziłam że nie chce mi się już uczyć.
Odpaliłam bloga i postanowiłam coś napisać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#6 Mateusz

 Nie kłamałem mówiąc Lenie że od czasu do czasu wracam do chwil kiedy byliśmy dzieciakami. Smarkaczami które niczym się nie martwiły i  spęd...