poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Rozdział 17

Budząc się w niedziele rano nie spodziewałam się zastać w kuchni mojej cioci i Adama pijących kawę z moimi staruszkami.
- Cześć - przytuliłam ciocie.
- Witaj Skarbie - kobieta uśmiechnęła się do mnie. Wzięłam jabłko i pociągnęłam ze sobą Adama do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko jedząc jabłko a mój kuzyn usiadł obok mnie.
- Muszę ci coś pokazać. - wyciągnął telefon z kieszeni i po chwili pokazał mi to samo zdjęcie co wczoraj przysłała mi Zoey. - Uroczo razem wyglądacie. - poruszył sugestywnie brwiami, szczerząc się jak małe dziecko.
- Kto jeszcze ma to zdjęcie? - powiedziałam wyrzucając jabłko do kosza na śmieci. - Wczoraj od Zoey dostałam takie samo. - zaczynał mnie już wkurzać ten jego uśmieszek. Rzuciłam poduszką w chłopaka. - Nie szczerz się tak, bo ci zostanie do końca życia.
- Ej! Nie wiedziałem że ta Diablica też ci to wyśle. - odrzucił poduszkę w moją stronę.
- O co wam wszystkim chodzi!? Ja i Moreno? Serio!? - spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Pasujecie do siebie, wszyscy to widzą oprócz was. - z wrażenia musiałam podnieść się do pozycji siedzącej.
- Żartujesz sobie ze mnie? Matteo  to mój dobry kolega który...- nie dane mi było dokończyć.
- Który patrzy na ciebie maślanymi oczami, zawsze przy tobie jest jak coś się dzieje i jakimś cudem dopuszczasz go do siebie. W piątek nawrzeszczałaś na Zoey bo chciała z tobą porozmawiać a chwila spędzona z Matteo i już się uspokoiłaś, Jemu zależy na tobie, a tobie na nim. Jesteście pojebani że tego nie widzicie. - usiadł na łóżku tak aby patrzeć mi prosto w oczy.
- Tak zależy mi na nim ale nie tak jak sądzicie. Ty i Zoey wierzycie w coś co nigdy się nie stanie. - wstałam z łóżka i wyszłam na balkon. Gorąco mi się zrobiło.
- Odpowiedz sobie na jedno pytanie, szczerze. - powiedziała Adam wchodząc na balkon - Jakby Matteo tu był zamiast mnie i poprosił by cię o to abyście byli parą to zgodziłabyś się? - zaskoczył mnie tym pytaniem.
- Zastanawia mnie jedno. - patrzy na mnie z zaciekawieniem - Jak Matteo czy ktokolwiek inny chciałby być w związku z taką osobą jak ja? - na moje pytanie chłopak nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił.
- Przestań gadać głupoty. - wyszeptał mi do ucha - Jesteś najlepszą osobą jaką znam. Żałuje że mnie nie było kiedy mnie potrzebowałaś. - popłakałam się.
Postanowiłam pójść do łazienki i ogarnąć swoją twarz. Wróciwszy do pokoju zastałam Adama grzebiącego w moim laptopie.
- Co robisz?
- Szukam jakiegoś filmu. - odpowiedziała mi. Po chwili znaleźliśmy dwa ciekawe filmy. Pięć godzin z życia wyjęte.

- Kiedy teraz gracie? - spytał się kiedy skończyliśmy nasz mini maraton i leżeliśmy po prostu na łóżku.
- Za trzy tygodnie. Teraz jest ostatni mecz z pierwszej grupy. Jestem ciekawa z kim będziemy grać w finale. - uśmiechnęłam się do niego.
- A jak się czujesz przed finałem? - patrzył na mnie z zaciekawieniem.
- Sama nie wiem. Z jednej strony boję się cholernie a z drugiej podekscytowana i  dumna że zaszliśmy tak daleko. - wtuliłam się w kuzyna.
- Jestem z ciebie cholernie dumny. Jeszcze pół roku temu każdy ci mówił że to koniec. Wywalczyłaś sobie finał i pokazałaś wszystkim jak potrafisz zajść daleko. Nie poddałaś się.- uśmiechnął się do mnie.
- Poddałabym się, stchórzyłabym gdyby nie jedna osoba. Nie wiem czy dobrze zrobiłam wracając. Pojawiły się nowe problemy, wróciły bolesne wspomnienia. Chyba popełniłam głupotę wracając ale z drugiej strony cieszę się że zostałam wepchnięta do tej pieprzonej sali gimnastycznej podczas naborów. - Adam patrzył na mnie jak na idiotkę.
- O czym ty pierdolisz? Kto cię wepchnął na salę gimnastyczną? Czemu ja o tym nie wiem? - zaczęłam się z niego śmiać.
- Śmieszna historia, Zoey ci nie opowiedziała? - pokręcił głową zaprzeczając. -  Po rozmowach z rodzicami, Zoey, trenerką a nawet Matteo zastanawiałam się czy na pewno dobrze robię idąc na nabór. Pod drzwiami od sali chciałam zrezygnować ale Matteo i Nico zastawili mi drogę i  bezczelnie wepchnęli mnie na sale, zwracając uwagę wszystkich zgromadzonych. Takim o to sposobem znalazłam się w drużynie. - zaczął się ze mnie śmiać jak głupi.
-Muszę mu pogratulować takiego sposobu.
Naszą jakże ciekawą rozmowę przerwała nam moja mama informując nas że za chwile będzie obiad. Jak Adam dowiedział się że będzie jego ulubiona zapiekanka to zwariował. On czasami zachowuje się jak małe dziecko. Jak ja z nim wytrzymuje?
Po zjedzonym obiedzie nasi goście poszli już do swojego domu. Ja postanowiłam zabrać się za ogarnięcie swojego bloga bo dawno nic nie pisałam jak i nie odpowiadałam na komentarze. Jestem dumna z tego jak on się rozrósł i ile mam obserwujących. Chociaż plan na niego tak nie wyglądał.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

#6 Mateusz

 Nie kłamałem mówiąc Lenie że od czasu do czasu wracam do chwil kiedy byliśmy dzieciakami. Smarkaczami które niczym się nie martwiły i  spęd...