- Rozstaliśmy się miesiąc po twoim wyjeździe. Nie układało nam się. Zerwała ze mną, ale nie wracajmy już do tego. Stare dzieje. - powiedział ponuro. - Wybacz ale chcę zostać sam. - uśmiechnęłam się pocieszająco i wróciłam do przyjaciół, zostawiając go samego. Z jednej strony szkoda było mi patrzeć na jego smutną twarz, ale z drugiej ucieszyłam się że nie jest już z Kaśką.
Minął tydzień od mojego przyjazdu w rodzinne strony. Nadal nie powiedziałam prawdy swojej rodzinie. Cieszyłam się latem, spotkaniem z rodziną i nie zamartwiałam się. Wiem że będę musiała im powiedzieć o wszystkim, ale nie wiem jak. Siedziałam na altanie z laptopem i obrabiałam zdjęcia z grilla. Fotografie przedstawiające szczęśliwe, uśmiechnięte dobrze mi znane twarze. Osoby z którymi się wychowywałam i znam od dziecka. Na każdej fotografii brakuje tylko jednej osoby, mnie. Nigdy nie lubiłam stać przed obiektywem, wolałam być po drugiej stronie. Jednak widząc zdjęcie moich przyjaciół, uśmiechających się do obiektywu zapragnęłam być na tym zdjęciu razem z nimi.
- Dziewczyna z aparatem, która inaczej patrzy na świat. - wystraszyłam się słysząc głos zza moich pleców. - To się nigdy nie zmieni. - odwróciłam się do Mateusza i zastanawiałam się co on tutaj robi.
- Część. Nie słyszałam jak przyszedłeś. - uśmiechnęłam się do niego co odwzajemnił. Tęskniłam za tym jego radosnym uśmiechem, brakowało mi go w Krakowie. - Co ty tu robisz?
- Przywiozłem babcię na cotygodniowe ploteczki. Twój dziadek powiedział że cię tu znajdę, więc stwierdziłem że się przywitam.
- Miło. - zaśmiałam się głośniej - Dziadek pewnie chciał cię uratować od słuchania tych jakże pikantnych historii. - chłopak usiadł na ławce obok mnie i spojrzał na laptopa.
- Widzę że ty też uciekłaś. Pracujesz nad zdjęciami z grilla? - spojrzał na mnie zaciekawiony a zarazem z niemym pytaniem czy może zobaczyć. Odwróciłam laptopa w jego stronę.
- Zrobiłam dużo zdjęć i chciałam nad nimi popracować. Może je wywołam i dam babci. Nie wiem jeszcze. - chłopak w skupieniu oglądał moje dzieło. W pewnym momencie odwrócił laptopa w moją stronę i pokazał na czarno białą fotografię przedstawiającą jego. - Nie wiedziałem że jestem taki seksowny. - wybuchnęłam śmiechem, a on udawał że się obraził. - Tęskniłem za tym uśmiechem. - czułam że robię się czerwona. - Dominice było ciężko pogodzić się z tym że wyjechałaś tak nagle, nie tylko jej. Mi też było ciężko. - na jego twarzy pojawił się smutek, a mi było głupio. - Myśleliśmy że wybierzesz studia w Łodzi, ale skoro wybrałaś Kraków to pewnie miałaś swoje powody. Cieszymy się że tobie się tam układa. Jednak to nie zmienia faktu że tęsknimy.
- Ja...okł...też za wami tęskniłam, brakuje mi was. - byłam bliska powiedzenia mu prawdy, jednak nie potrafiłam.
- Śmieszne...wróciłaś, siedzisz na przeciwko mnie, widzę moją najlepszą przyjaciółkę ale z drugiej strony coś jest w tobie nie tak, że cię nie poznaję. Zmieniłaś się. - mam nadzieje że nie widzi w moich oczach przerażenia, to on zawsze jako pierwszy wiedział gdy coś się ze mną działo złego. Wyczuwał to i z biegiem lat to się najwidoczniej nie zmieniło. - Uciekasz tylko nie wiem przed czym. Dowiem się i ci pomogę.
- Co? Nie uciekam, nie wiem o co ci chodzi. - strach opanowała moje ciało i kazał mi uciekać. Zamknęłam laptopa, podniosłam się z ławki i miałam zamiar wrócić do swojego pokoju, zanim wszystkie moje kłamstwa wyjdą na jaw.
- Znowu uciekasz.
Ruszyłam przed siebie, zostawiając Mateusza samego.
Leżałam na łóżku z laptopem na kolanach i oglądałam film. Uwielbiam stare filmy Disneya i mogłabym je oglądać codziennie. Niestety nie mogłam w spokoju obejrzeć Króla Lwa ponieważ moja przyjaciółka co chwilę wysyłała jakieś wiadomości.
Od DomaWariatka:
Hej Piękna!
Jest sprawa...
Hallooo!
Grubasie! Odezwij się!
Żyjesz!
Do DomaWariatka:
Czego? Przerwałaś mi bardzo ważną rzecz.
Od DomaWariatka:
Jeśli oglądasz Króla Lwa i mnie nie zaprosiłaś.
To miej świadomość tego że nie żyjesz.
Zaśmiałam się do telefonu. Patrycja tak samo jak ja uwielbia filmy i bajki z naszego dzieciństwa. Nic na to nie poradzę że drzemie w nas wieczne dziecko.
Do DomaWariatka:
Co chciałaś?
Od DomaWariatka:
Jutro pozbywam się dziecka na cały dzień.
Ja, ty i nasi pojebani przyjaciele jedziemy nad wodę.
Nie chcę słyszeć sprzeciwu, muszę się tobą nacieszyć.
Głupio mi było. Z jednej strony nie chciałam jechać wiedząc że będzie tam Mateusz, ale z drugiej chcę spędzić jak najwięcej czasu z moimi przyjaciółmi. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze moje kłamstwo.
Do DomaWariatka:
Niech ci będzie.
Widzimy się jutro.
Coś czuję że jutrzejszy dzień będzie ciekawy. Wróciłam do oglądania filmu, resztę dnia spędziłam w pokoju przy laptopie. Jedynie zeszłam do kuchni na kolacje, bo inaczej babcia by mnie zabiła. Już mi groziła siekierą, jak powiedziałam że nie jestem głodna. Wydaje mi się, że na starość z jej głową jest coraz gorzej.