środa, 23 września 2020

#3 Mateusz

 Wszedłem do domu, zmęczony po rehabilitacji. Udałem się prosto do kuchni w celu napicia się czegoś zimnego. Wysiłek plus upały, które w tym roku były nie do zniesienia to nie najlepsze połączenie. W pomieszczeniu zastałem swoją babcię.
- Wróciłem. - spojrzała znad gazety, którą prawdopodobnie dzisiaj kupiła. Upragniony zimny napój znalazłem w lodowce. Napiłem się prosto z butelki, na co staruszka mruknęła coś pod nosem z niezadowolenia. Usiadłem przy stole i spytałem. - Co tam?
- Nic ciekawego. - powiedziała kobieta, odkładając gazetę na bok. - Dzwoniła dzisiaj Grażynka i zaprosiła nas jutro na grilla. - uśmiechnęła się do mnie.
- Ty idź, dawno się nie widziałyście. Ja jednak podziękuje. - wstałem od stołu i chciałem iść jak najprędzej do pokoju. Spodziewałem się, że zaraz Bożenka zacznie mi marudzić i przekonywać mnie. żebym z nią poszedł. Nie miałem ochoty tam iść. Już prawie byłem poza zasięgiem babci, gdy ta tak po prostu powiedziała zdanie, które mnie zamurowało.
- Ona jutro wraca do domu. - nie wiedziałem co powiedzieć oraz zrobić. Byłem w totalnym szoku. - Grażynka mi powiedziała gdy dzwoniła, uznałam że chciałbyś o tym wiedzieć.


                                                               ✬✬✬

Miałem nie jechać na grilla do Państwa Wujaków, jednak po tym co usłyszałem od babci wczoraj musiałem tutaj przyjechać. Musiałem ją zobaczyć po dwóch latach. Wysiadłem z samochodu Pana Zenka i ujrzałem ją. Nic się nie zmieniła  po za kilkoma szczegółami. Nadal miała piękne blond włosy które jednak sięgały jej teraz lekko za ramiona. Zauważyłem także kilka tatuaży które zdobiły jej ręce.
Poza tym nic się nie zmieniła.  Nie potrafiłem się odezwać, jednak babcia nie próżnowała i od razu zaczęła wypytywać o jej życie w wielkim mieście. Zauważyłem zdenerwowanie i smutek w jej szarych pięknych oczach. Coś było nie tak, coś mi tutaj nie pasowało. Lena Wujak, moja przyjaciółka to właśnie ona jest powodem dla którego pojawiłem się u jej dziadków na grillu. Uciekła, chciała porozmawiać z Dominiką naszą wspólną przyjaciółką. Wiedziałem że była to wymówka aby uniknąć rozmowy o jej życiu. Zawsze to robiła, uciekała bo nie lubiła być w centrum uwagi. W oddali wśród wielu ludzi zaproszonych zobaczyłem Kacpra, mojego najlepszego przyjaciela.
- Babciu, ja pójdę do Kacpra. - zwróciłem się do swojej babci.
- Idź, przecież nie będę cię zatrzymywać. - uśmiechnęła się do mnie.
- Brachu! Myślałem że miałeś nie przychodzić? - przybiłem żółwika z przyjacielem.
- Zmieniłem zdanie. - spojrzałem w stronę Leny która siedziała na huśtawce z Dominiką i rozmawiały.
- Chyba wiem czemu. - uśmiechnął się chytrze.
- Co? - spytałem nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie nic. Chodźmy do naszych koleżanek, dawno z nimi się nie widzieliśmy. - pociągnął mnie za ramie.
- To chyba nie najlepszy pomysł.
- Nie marudź tyko chodź. - gdy podeszliśmy bliżej zauważyliśmy że dziewczyny z czegoś się śmieją. - Co was tak rozśmieszyło moje piękne koleżanki?
- Lena opowiadała historię z rana związaną z Grażynką i Panem Zenkiem. - odpowiedziała Dominika, wiedziałem że nie mówi prawdy. - To małżeństwo to para idealna.
- Uwielbiam jak sobie dogryzają. - powiedział z rozbawieniem Kacper. - Jak tam w wielkim mieście? - spojrzał na Lenę.
- Dobrze, dużo pracy i nauki ale daje radę. - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Słyszałem od babci że będziesz na rocznych praktykach w studio fotograficznym. - odezwałem się, nie mogłem po prostu stać i się gapić.
- To prawda, od października zaczynam. - odpowiedziała unikając mojego wzroku. Coś było nie tak, musiałem dowiedzieć się co. Naszą pogawędkę przerwała nam babcia Leny. Poprosiła aby poszła po jedzenia na grilla do kuchni.Chwile później zostałem sam z Domą i Kacprem.
- Kiedy dowiedzieliście się że przyjeżdża? - spytałem zaciekawiony.
- Nie wiedzieliśmy, wpadła na mnie dzisiaj na ryneczku i przy okazji spotkałyśmy Kacpra. - odpowiedziała Dominika. - Cieszę się że wróciła chociaż na trochę.
- Miło znów ją widzieć. - powiedział Kapi.
- Taaa...
- Jak tam twoja noga? - spytała zaciekawiona Dominika.
- Nie chce o tym gadać. - odpowiedziałem nieśmiało. - Przepraszam, muszę iść za potrzebą.
Zostawiłem przyjaciół samych i ruszyłem do toalety.
Wchodząc do domu wpadłem na Lenę którą niosła miskę z jedzeniem.
- Nie zauważyłem, przepraszam. - powiedziałem
- Nic się nie stało. - powiedziała nieśmiało uśmiechając się.
- Fajnie cie znowu widzieć. - powiedziałem szczerze. - Na jak długo zostajesz? - spytałem z ciekawości.
- Nie wra...do końca lata. - odpowiedziała nie pewnie, chyba kłamała. Co się z nią dzieje? Z wyglądu przypomina moją przyjaciółkę z przed dwóch lat. Jednak coś mi nie pasuje w jej zachowaniu. - Przepraszam, muszę zanieść to dziadkowi. - powiedziała zdenerwowana i wyminęła mnie szybko tak jakby chciała uciec.
- Uciekasz, po raz kolejny. - powiedziałem bez przemyślenia moich słów i odwróciłem
 się w jej stronę. - Tylko przed czym? 
 Dziewczyna zamarła i nie patrząc na mnie odpowiedziała.
- Przed samą sobą. - Wyszła przed dom zostawiając mnie samego z bałaganem w głowie. 

Resztę wieczoru spędziłem na rozmowach z sąsiadami, przyjaciółmi oraz na spoglądaniu co chwilę na Lenę. Ta dziewczyna coś ukrywa i muszę się dowiedzieć czego. Siedzieliśmy w altanie na tyłach domu dziadków dziewczyny. Cała nasza czwórka jak za dawnych lat, pomińmy fakt że pewna osoba unikała kontaktu wzrokowego ze mną.
- Leno ty moja kochana przyjaciółko... - zaczął Kacper, pewnie znowu chciał się dowiedzieć jakiegoś faktu na temat jej aktualnego życia. - Tak z czystej ciekawości. Czeka ktoś na ciebie w tym Krakowie? Jakiś chłopak? - poruszył sugestywnie brwiami na co dziewczyna się zaśmiała.
- A ty co zamieniasz się w moją babcie? - powiedziała roześmiana. - Nie, nikt na mnie nie czeka. - powiedziawszy to posmutniała, a mi z niewiadomego powodu zrobiło się lżej na sercu. Dominika spojrzała na mnie posyłając mi nieśmiały uśmiech. - Koniec rozmów na mój temat. Co tam u was? Jak tam wasze kariery? A może macie jakiegoś chłopaka lub dziewczyny? 
- Jestem wolnym i szczęśliwym duchem. - powiedział szczerząc się jak dziecko Kacper.
- Po prostu żadna cię nie chce. - powiedziałem się śmiejąc z niego, po chwili dołączyły do mnie dziewczyny.
- Odezwał się ten który wybrzydza w sprawach dziewczyn. Ta twoja Kasiunia zryła ci mózg. - powiedział śmiejąc się, jednak mi nie było do śmiechu.
- Odpieprz się. - wstałem z ławki i wkurzony opuściłem altanę. Chłopak wiedział jak drażni mnie temat mojej byłej ale nie mógł sobie odpuścić. Kierowałem się w stronę miejsca gdzie siedziała reszta gości gdy ktoś mnie zatrzymał.
- Czekaj... - obok mnie pojawiła się Lena - Wszystko okej? - powiedziała zmartwiona.
- Tak. Kacper jak zwykle nie umie trzymać języka za zębami. - powiedziałem trochę spokojniej.
- Nie wiedziałam, że nie jesteś już z Kaśką.  
- Rozstaliśmy się miesiąc po twoim wyjeździe. Nie układało nam się. Zerwała ze mną, ale nie wracajmy już do tego. Stare dzieje. - powiedziałem ponuro. - Wybacz ale chce zostać sam. - dziewczyna uśmiechnęła się pocieszająco i wróciła do naszych znajomych zostawiając mnie samego.
 

niedziela, 6 września 2020

#2 Lena

 Wieś, cisza i spokój. Każdemu może się wydawać że jedyne co cię może obudzić z pięknego snu to promienie słoneczne i śpiew ptaków. Przykro mi ale to nie jest cholerny film. Stukanie, pukanie i ryk silnika spowodował że spadłam z mojego wygodnego i ciepłego łóżka na podłogę. W tym samym czasie do pokoju weszła babcia, trochę się zdziwiła gdy zobaczyła mnie na podłodze.
- Lena! Co ty robisz na podłodze!? - podniosłam się z podłogi i usiadłam na łóżku. - Szykuj się, pojedziesz ze mną na targ. Dziadek miał ze mną jechać ale znowu popsuł się ten jego grat. - poinformowała mnie i chciała wyjść z pokoju, jednak chyba chciała coś jeszcze dopowiedzieć. - Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu! Ruchy! - zostawiła mnie samą. Nie pozostało mi nic innego jak znaleźć w walizce jakieś ubrania i się ogarnąć. Nie mogę pozwolić babci czekać bo zaraz znowu zacznie krzyczeć. Odzwyczaiłam się od mieszkania z nimi, to będą długie wakacje. Ubrana w krótkie czarne spodenki i tego samego koloru zwiewną bluzkę na ramiączka pojawiłam się w kuchni, gdzie czekała na mnie babcia. Zauważywszy mnie odłożyła krzyżówkę i zaczęła krzyczeć.
- Nareszcie! Ile można na ciebie czekać! - ta kobieta denerwuje się jakby mieli jej wykupić wszystkie jajka. Trzeba się przyzwyczaić do charakteru Grażki ale ona jest naprawdę kochaną kobietą. - Jeśli wykupią mi wszystkie jajka od Pani Krysi to obiecuje że będziesz sprzątać cały dom przez dwa miesiące codziennie. Ruchy! Jedz i jedziemy.
Wzięłam jabłko z koszyczka który stał na stole i spojrzałam na babcie.
- Możemy jechać. - wgryzłam się w owoc i uśmiechnęłam się do niej. 
- Ta dzisiejsza młodzież. - pokręciła głową w geście zrezygnowania i wyszła przed dom. Zrobiła to samo ubierając wcześnie czerwone trampki. - Zenek! - dziadek spojrzał z nad silnika. Cały był ubrudzony od smaru i ziemi. Zenon w swoim żywiole. Odkąd  pamiętam dziadek uwielbia grzebać w samochodach. Czasami wydaje mi się że specjalnie coś psuje w samochodzie aby babci nie wozić. - My jedziemy na ryneczek. Mam nadzieje że naprawisz tego grata do wieczora bo masz jechać po Bożenkę. 
Dziadek oburzył się na słowo grat i tyko prychnął w odpowiedzi. Babcia spojrzała na mnie i wiedziała co chce już powiedzieć. 
- Jedziemy. Nie denerwuj się już tak. -  powiedziałam wyrzucając ogryzek jabłka do śmietnika.
                                                              
Dziesięć minut, tyle nam zajmuje dotarcie do centrum Gadki. Taaa centrum jeśli zalicza się do tego określenia mały kościołek, sklep Pana Mariana, dwie piekarenki i kawiarenkę gdzie podają najlepsze lody na świecie. Gadka to mała mieścina gdzie wszyscy się znają. Zaparkowaliśmy na parkingu przy małym targowisku. Jak na dobrą wnuczkę przystało szłam grzecznie za staruszką i przy okazji podziwiałam okolicę. Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj. To miejsce żyje swoim życiem.
- Lena! - babcia stała przy stoisku z jajkami kilka metrów dalej. Nie zauważyłam kiedy odeszła. - Pamiętasz Panią Krysie?  - spojrzałam na staruszkę w chuście na głowie i uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- Dzień Dobry Skarbie. Jak ty wyrosłaś. Kiedy wróciłaś? Grażynka nic nie wspominała. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Dzień Dobry. Przyjechałam wczoraj wieczorem. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- Lena idź kup warzywa. - podała mi kartkę na której znajdowała się lista zakupów. - A ja kupie jajka i jeszcze chwilę pogadam z Krysią.
- Dobrze. - zostawiłam kobiety same i ruszyłam po resztę zakupów. Próbowałam odczytać co babcia nabazgrała na kartce ale zderzenie z kimś mi przeszkodziło.
-  Przepraszam, nie zauważyłam. - przede mną stała czarnowłosa wysoka dziewczyna. Wydaje mi się że skądś ją znam.
- Lena to TY?! - dziewczyna zaczęła skakać i piszczeć z radości. Po jej zachowaniu wiedziałam z kim mam przyjemność rozmawiać.
- Doma! - przytuliłam się do mojej przyjaciółki. - Zmieniłaś się, nie poznałam Cię.
- Super! Jak mogłaś nie poznać swojej najlepszej przyjaciółki?! - powiedziała gdy tylko się od siebie odsunęłyśmy. Dominika Doma Witkowska to moja przyjaciółka, kontakt nam się urwał po mojej wyprowadzce. Od czasu do czasu pisałyśmy do siebie ale nic po za tym.
- Halo! Byłaś blondynką. - uśmiechnęła się na moje słowa.
- To prawda, ale ty też się zmieniłaś. Miasto ci służy. - odwzajemniłam uśmiech. - Musimy się spotkać starą ekipą. Każdy się ucieszy. Do kiedy zostajesz?
- Na razie do końca wakacji ale jeszcze nie jestem pewna. A co do spotkania to nie jestem pewna czy się ucieszą na mój widok. - posmutniałam, co Doma od razu zauważyła.
- Pieprzysz głupoty. - powiedziała i z uśmiechem machała do kogoś za mną. Po chwili podszedł do nas wysoki, wysportowany brunet. Kacper Kapi Zygmuntowiak  jeden z moich starych znajomych.
- Co tam piękne...Cholera Lena! - porwał mnie w ramiona i zaczął się kręcić. Po chwili mnie odstawił na ziemię. - Co się z tobą działo?! Zmieniłaś się, cholera. Czemu się nie odzywałaś? Brakowało nam Cię. - cieszył się jak małe dziecko które dostało lizaka. - Na jak długo zostajesz? Wszyscy się ucieszą a szczególnie nasz uroczy... - chłopak nie dokończył zdania ponieważ wściekła babcia uciszyła go.
- Miałaś zrobić zakupy a nie gawędzić! Pożegnaj się i idziemy, nie mam czasu! - ciekawe kto przed chwilą plotkował z Krysią.
- Do zobaczenia kiedyś tam. - ruszyłam w kierunku babci która olała moich znajomych i sobie poszła. Dogoniłam babcię przy stoisku Pana Roberta, który ma najlepsze owoce na świecie.
Po powrocie z zakupów babcia zaciągnęła mnie do kuchni gdzie kazała sobie pomagać. Kroić warzywa, robić sałatki ogólnie przygotować ucztę na wieczór.
- Babciu, mam pytanie. - przestała kroić marchewkę i spojrzała na mnie. - Kto dzisiaj przychodzi? 
-Bożenka i kilku innych znajomych. Ucieszą się gdy cię zobaczą. -powiedziała wracając do krojenia.
- Jeśli połowa naszego miasteczka to dla ciebie kilka osób to niech ci będzie. - w kuchni pojawił się dziadek. 
- Mam nadzieje że rozstawiłeś już stoły na dworze. - Grażka spojrzała wściekle na dziadka.


Dziadek miał racje mówiąc że jego małżonka zaprosiła połowę Gadki. Większość osób znam, wychowywałam się jednak tutaj całe życie. Ogród zapełniał się co sekundę nowymi gośćmi. Odkładałam miskę z sałatką na stół gdy usłyszałam za sobą głos mojej przyjaciółki.
- Może ci pomóc? - spojrzałam na Dominikę która trzymała na rękach swojego synka, Alana.
- Cześć Młody. - chłopczyk bawił się pasmem włosów mamy, nie zwracając na mnie uwagi.
- To co? Pomóc ci w czymś? - spytała ponownie.
- Jedyne co muszę zrobić to iść się przebrać bo babcia wylała na mnie sok. Ta kobieta wariuje bo dziadek po kogoś pojechał i jeszcze nie wrócił. - Dominika zaśmiała się na moje słowa. - Zaraz wracam.
Będąc w pokoju wyciągnęłam z walizki czarne rurki i czerwoną bluzkę na krótki rękaw. Przebrałam się szybko i wróciłam do ogrodu. Po drodze związałam swoje blond włosy w kucyka. Wychodząc z domu zauważyłam że na posesje wjechał dziadek.
- Nareszcie! - obok mnie pojawiła się wściekła babcia. - Chodź przywitamy się z Bożenką. - pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła w stronę samochodu. 
Bożena Wiśniewska, najlepsza przyjaciółka mojej babci z dzieciństwa jak i z pracy. Razem przez wiele lat uczyły w tej samej szkole. Chciałabym aby moja przyjaźń z Domą tak długo trwała. Oprócz dziadka i kobiety z samochodu wysiadła jeszcze jedna osoba. Zamarłam, brunet o czekoladowych oczach które kiedyś uwielbiałam, jak gdyby nic wysiadł z samochodu. Mateusz Wiśniewski, wnuk Bożenki mój stary przyjaciele. Powód dla którego opuściłam to miejsce nie licząc studiów. Przed moim wyjazdem byliśmy nie rozłącznie, rozumieliśmy się bez słów. W wieku szesnastu lat Mati znalazł sobie dziewczynę, byłam zazdrosna to ja chciałam być na jej miejscu. Z pomocą Dominiki uświadomiłam sobie że byłam w nim zakochana. Bolało mnie to że on nie widzi mnie w takim świetle. Dlatego też postawiłam na studia w Krakowie, mogłam studiować w Łodzi ale potrzebowałam uciec, zmienić otoczenie. Minęły dwa lata a on się nic nie zmienił.
- Lena mówi się do ciebie! - babcia szturchnęła mnie w ramię.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Nic się nie stało słonko. Zmieniłaś się i to na plus. - powiedziała uśmiechnięta kobieta.
- Dziękuję. Babciu idę poszukać Dominiki chciałyśmy sobie pogadać. - widziałam jej minę i już wiedziałam co chce powiedzieć.
- Leć, dawno się nie widziałyście. - odezwał się dziadek uśmiechając się do mnie, czułam że babcia będzie mu zaraz ględzić.
- Dzięki - szybkim krokiem odeszłam od nich, nie chciałam doprowadzić do rozmowy z Mateuszem.
Przyjaciółkę znalazłam siedzącą z Alanem i innymi dziećmi na huśtawce.
- Co jest? - zapytała podchodząc do mnie.
- Czemu nikt mi nie powiedział że on tu będzie? - na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech.
- Nadal coś do niego czujesz?
- Nie...to już historia - zaśmiała się na moje słowa.
- Co was tak rozśmieszyło moje piękne koleżanki? - obok nas pojawił się Kacper razem z Mateuszem.
- Lena opowiadała historię z rana związaną z Grażynką i Panem Zenkiem. - odpowiedziała Dominika, uwielbiam to dziewczynę. - To małżeństwo to para idealna.
- Uwielbiam jak sobie dogryzają. - powiedział z rozbawieniem Kacper. - Jak tam w wielkim mieście? - spojrzał na mnie.
- Dobrze, dużo pracy i nauki ale daje radę. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Słyszałem od babci że będziesz na rocznych praktykach w studio fotograficznym. - odezwał się Mati, zaskoczyło mnie to.
- To prawda, od października zaczynam. - odpowiedziałam unikając jego wzroku. Super okłamuje nawet przyjaciół. Ciekawa jestem jak ja im to wszystko wytłumaczę.
- Lena, mogłabyś przynieść z kuchni jedzenie na grilla. - w tym momencie cieszyłam się że babcia przerwała tą rozmowę.
- Już się robi. - uciekłam do domu. Przy okazji zgarnęłam z pokoju aparat dzięki któremu czuje się bezpiecznie i przy okazji babcia będzie miała pamiątkę.
Ukrywam się za aparatem i przez obiektyw patrzę na świat.
 



#6 Mateusz

 Nie kłamałem mówiąc Lenie że od czasu do czasu wracam do chwil kiedy byliśmy dzieciakami. Smarkaczami które niczym się nie martwiły i  spęd...